Saturday, April 14, 2012

Kilka moich ulubionych amerykańskich produktów spożywczych

Jestem absolutnie wszystkożerna i dzięki mojej szybkiej przemianie materii tego po mnie nie widać, co bardzo mnie cieszy :) Tuczące, amerykańskie produkty nie są mi więc straszne i bardzo często zajadam się nimi kilka razy dziennie. Mam też takie dni, kiedy mówię sobie NIE, CZAS NA MAŁY DETOKS i wtedy wyjadam z lodówki tylko to, co przynajmniej wygląda na zdrowe. 

Zacznijmy może od śniadania... Ogólnie lubię jeść smażone jajka albo jajka w koszulkach na toście i bekon, ale od czasu do czasu zrobię przepyszne naleśniki z cynamonową śmietaną i syropem klonowym. Do tego zwykle dorzucam jakieś owoce i oto efekt:





 A to wszystko dzięki powyższemu produktowi :)

Śniadanie można też zacząć ryżowymi płatkami :)



Na deser - ciasto marchewkowe i ukochana kawa o smaku orzechów laskowych:




Uwielbiam zupy i mięso na ostro... w Polsce albo lałam dużo tabasco, albo dodawałam papryczkę chili. Tutaj do każdej zupy czy mięsa dodaję Hot Sauce - Texas Pete:



W Ameryce po raz pierwszy spróbowałam kukurydzianego chlebka i totalnie przepadłam. Polecam spróbować :)



Śmietanka do kawy o smaku orzecha laskowego... (tak, mam słabość do orzechów laskowych) ;)



Ranch... sos, który dodaję do każdej kanapki, czasem zapiekanki lub sałatki. Absolutnie ulubiony sos z większości jakie tu próbowałam :)



Są to gotowe produkty, ale nie tylko takimi żyję. Mam dostęp do ogromnej liczby warzyw i owoców (niektórych nigdy przedtem nie widziałam w Polsce), a także owoców morza jak np. krewetki w szarym pancerzu - ponoć jedne z najlepszych.




 Powyżej krewetki w szarym pancerzu - po usmażeniu (przez 3 minuty na jednej stronie i 3 minuty na drugiej) robią się złocisto-pomarańczowe :) Wygląda apetycznie, czyż nie?

Staram się, żeby na moim stole gościł przynajmniej jeden PRAWDZIWY posiłek dziennie - prawdziwy, czyli nie taki, do którego należy tylko dolać wodę i wsadzić do mikrofalówki ;) Nie jestem zwolenniczką "dań", które nie dają nic wartościowego mojemu organizmowi.

Przykład poniżej -  ziemniaki, pomidorki, kawałki papryki oraz brokuły zapiekane w odpowiednio doprawionej śmietanie z jajkiem i serem :)

13 comments:

  1. ciekaw jestem tylko po jakim czasie przytyjesz troche....
    tee bisquicki wygladaja apetycznie

    ReplyDelete
  2. też jestem ciekawa. Co prawda mam to gdzieś czy przytyję czy nie ;) na razie kwalifikuję się cały czas do tych z niedowagą ;)

    ReplyDelete
  3. na takiej diecie dlugo nie pociągniesz

    i uwazaj bo gesler planuje tourne po usa w jakis knajpach, zeby ciebie nie odwiedzila.....

    ReplyDelete
    Replies
    1. Daję radę. Jak na razie to schudłam 1,5 kg lol :P

      Delete
  4. ta zapiekanka wyglada bardzo apetycznie - za orzechowym posmakiem raczej nie przepadam - ostatnio na blogu opisalam moj ulubiony deser z truskawkami - zapraszam moze Ci przypadnie do smaku jest szybki do zrobienia i przepyszny :) pozdrawiam pa

    ReplyDelete
  5. chciałam wejść na Twój blog i zobaczyć przepis, ale wyświetla mi, że profil niedostępny :(

    ReplyDelete
  6. O kurczę! Jakie ciekawe produkty, ciekawe kiedy do Polski dotrą. A ta cynamonowa śmietana to nie coś na nasz serek mascarpone z dodatkiem cynamonu? W ogóle to ich produkty podobno mają większą dawkę cukru, czy to prawda? Dopiero dziś pojawiło mi się w czytniku google Twoje 12 ostatnich postów, więc mam co nadrabiać. Ciekawe dlaczego tak z opóźnieniem mi wyświetliło je :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tym cukrem to chyba prawda, bo wszystko smakuje mi tu bardziej slodko niz w Polsce...

      Delete
  7. Zazdroszcze przemiany materii,na amerykanskim jedzeniu niestety latwo sie tyje :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na razie daję radę. Nie wiem co będzie później jak będę starsza ;)

      Delete
  8. Gratuluję fajnego bloga! Mieszkam w Stanach tak naprawde dopiero od dwoch lat i tez zapoznaje sie ze wszystkim co mnie tutaj otacza. You made my day! Czuję, że i ja zacznę pisac częśćiej o tym co mnie tu spotyka. PS: Też jestem fanka Ranch'u Hidden Valley :)

    ReplyDelete
  9. hmm jedno mnie dziwi, i nie to, że złośliwie, ale kochasz tak zwierzęta, robisz zdjęcia rybkom i innym stworkom wodny, a potem smażysz krewetki na patelni...to też żyjątka czyż nie? a niedawno podziwiałaś podobne i robiłaś im zdjęcia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jestem anemikiem i potrzebuję mięsa i ryb, żeby uzupełnić braki we krwi. Krewetki to też żyjątka, to prawda, ale nie smażymłam ich żywcem. Jest na świecie mnóstwo ludzi którzy kochają zwierzęta, a jedzą na obiad kurczaki, ryby, krewetki, wołowinę, cielęcinę, wieprzowinę. Z drugiej strony, skoro jem krewetki, to znaczy, że muszę je zaraz nienawidzić i zabijać dla zabawy?

      Jedzenie zwierząt i dbanie i kochanie ich - jedno nie wyklucza drugiego.

      Delete