Słyszeliście
kiedyś o Six Flags America? Jest to jeden z kilkudziesięciu parków rozrywki
należący do Six Flags Entertainment Corporation. Six Flags America jest
położony w Mitchellville, w stanie Maryland. Wybraliśmy się tam z mężem, bo
nigdy wcześniej nie jeździłam na rollercoasterach, a poza tym... grzechem
byłoby nie pójść do wesołego miasteczka, które znajduje się tak blisko nas.
W
dniu wyjazdu do Mitchellville miałam ogromną ochotę zabrać ze sobą aparat, ale
dobrze Wam radzę - nie róbcie tego, chyba, że zabieracie ze sobą kogoś, kto
będzie robił Wam zdjęcia, kiedy Wy jeździcie na kolejkach, karuzelach itp. Ja
chciałam jeździć razem z mężem, dlatego nie zrobiliśmy żadnych zdjęć. Nie warto
zabierać żadnych gratów, które zajmowałyby Wam ręce - lepiej po prostu dobrze
się trzymać uchwytów w czasie jazdy ;)
W
parku rozrywki w Mitchellville możecie skorzystać z 8 rollercoasterów i radzę
Wam zacząć od najmniej zwariowanego :D
Ja
zaczęłam od ROAR:
Miałam
na głowie okulary przeciwsłoneczne i podczas pierwszego zjazdu z góry złapałam
je w ręce w ostatniej chwili. Prędkość i ostre zakręty nie sprzyjają żadnej
zbędnej biżuterii - możecie ją łatwo stracić, a później życzę powodzenia w
odzyskaniu przedmiotu w całości ;)
Po
całkiem ekscytującej przejażdżce na ROAR, postanowiłam wybrać coś, co pozwoli
mi odpocząć od nagłych zrywów i zakrętów i zdecydowałam się na TOWER OF DOOM:
Podczas
stania w kolejce i oczekiwania na naszą kolej, patrzyliśmy na reakcje innych
uczestników zabawy, którzy właśnie spadali w dół. Nie obyło się bez płaczu
jednego (na oko) trzynastolatka ;) A jedna dziewczyna stojąca w kolejce przed
nami w ostatniej chwili zrezygnowała z wjazdu na TOWER OF DOOM.
|
Po tym 'spadku' zatęskniłam za rollercoasterem. Poszliśmy na ten, który znajdował się najbliżej THE WILD ONE:
Czekając
na naszą kolej jak zwykle obserwowaliśmy jak zareagowali ci, którzy już są po
jeździe ;) - niektórzy mieli łzy w oczach. Zastanawiałam się dlaczego, ale
zagadka rozwiązała się sama po tym, kiedy przyszła nasza kolej - prędkość i
wiatr dmuchający w oczy, powoduje, że łzy płyną strumieniem ;) Też miałam
strumyki :D
Następny
był SUPERMAN: RIDE OF STEEL (63 metry wysokości):
|
Przyznam
się, że przed tą jazdą omal nie pękłam i nie zrezygnowałam stojąc w kolejce.
Tak, była to jedna z 'najgorszych' kolejek górskich dla osób, które mają lekki
lęk wysokości ;) (ja trochę mam). Mój strach przed jazdą napędzał fakt, że dwie
dość sporych rozmiarów Amerykanki zostały wykluczone z jazdy - nie mogły dopiąć
pasów i dla ich bezpieczeństwa musiały zrezygnować. Widziałam też innych,
którzy z szeroko otwartymi oczami wysiadali z kolejki i mówili "Oh my
God!". Ale w końcu, kiedy wsiadłam na siedzenie i zapięłam pas, to trochę
się uspokoiłam ;) Mimo wszystko - pierwszy zjazd dostarczył mi takiej ilości
adrenaliny, że pomimo niezbyt wysokiej temperatury (ok. 18 - 23 stopnie), było
mi gorąco ;)
Następny
był BATWING - siedzieliśmy na samym przodzie. Jazdę zaczyna się na leżąco ;)
(cały czas miałam wrażenie, że zaraz stracę zęby :D)
Nie
wiem czy to pogoda, czy fakt, że nasze głowy były narażone na zmiany ciśnienia,
zrywy, ostre zakręty i wiatr, ale postanowiliśmy zakończyć wizytę w parku po
jeździe na THE MIND ERASER ;) Zaczęły nas boleć głowy ;)
Zanim wybierzecie się do takiego parku rozrywki, mam dla was kilka rad ;) :
1.
Nie zabierajcie zbędnych przedmiotów na rollearcoastery, typu telefony
komórkowe, okulary, aparaty fotograficzne. Jeżeli już coś macie wchodząc do
wesołego miasteczka, możecie to zostawić w schowku zamykanym na kod - zwykle
jest to Wasza data urodzenia. Dlaczego na kod? A pewnie dlatego, żebyście nie
pogubili kluczyków od szafek ;) Tylko, że taki schowek się ceni - 11 $ (i
możecie trzymać tam rzeczy przez cały dzień).
2.
Zabierzcie ze sobą trochę kasy, bo jeśli zgłodniejecie (a tam nie wolno wnosić
ani jedzenia ani picia), to za mały posiłek wielkości hot-doga zapłacicie od 7
do 10 $. Z tego, co się orientuję, to corn dogi sprzedawane były 4 $ za sztukę,
a w supermarkecie za 4 $ mielibyśmy całe ich opakowanie. No, ale wiadomo, to
jest park rozrywki i chcą tam dobrze zarobić ;)
3.
Przygotujcie się na to, że każdy będzie chciał was na coś naciągnąć - na fotkę,
na misia, na zabawę z piłkami itp. Jeśli nie chcecie dać się naciągnąć, po
prostu bądźcie mili, podziękujcie za ofertę i pędźcie przed siebie :)
4.
Idźcie do parku wcześniej, żeby nie stać w długich kolejkach (czasami można
stać bitą godzinę, a nawet więcej). My przyjechaliśmy przed godziną 11:00 AM (w
dzień roboczy) i staliśmy w kolejkach góra 20 minut. Najwięcej ludzi pojawia
się ok godziny 15:00, a prawdziwe tłumy zobaczycie w weekendy i wtedy nie
polecałabym się wybierać do żadnego amusement parku ;)
po co kupowac tam jedzenie ktore przewaznie jest kilka x drozsze...
ReplyDeletenie lepiej zjesc przed lub po....zreszta jezdzac na tych rollercoasterach mzona to jedzenie bardzo szybko oddac...np na kogos....// takze wychodzi na to ze lepiej jesc po :)
niezdrowo nie jeść ;) Ja się najadłam przed, ale po spędzeniu tam 5 h, to chciało mi się i pić i jeść więc trzeba było tam kupić.
ReplyDeletemi sie niedobrze zrobilo juz od samego patrzenia na te rollercoastery. A z tym jedzieniem to niestety prawda, przez tyle godzin "zabawy" nie ma szans zeby nie zglodniec. Jadac do takiego parku trzeba sie liczyc z zostawieniem tam duzej kasy, ale jak to mowia... raz sie zyje ;)
ReplyDeleteJa mam obecnie roczny pass do dwoch parkow rozrywki, dobrze ze sa tam jeszcze inne atrakcje, bo za rolerkosterami nie przepadam. Po prostu sie boje i nie sprawia mi to frajdy.
ReplyDeleteNie wiem czy zazdrościć, czy nie... z jednej strony to była niesamowita frajda, z drugiej zaś... bałam się, że moje zabezpieczenia zaszwankują i wypadnę, bo to przecież na zakrętach tak okropnie szarpało... Ale dodatkowo trzymałam się jeszcze uchwytów i jak wyszłam z parku to miałam całe obolałe ręce hehe ;) cała ja
Delete