A ja znowu o żarciu. Wygląda na to, że mało które jedzenie jest mnie w stanie przestraszyć. Spróbuję absolutnie każdej potrawy, a napewno każdej jeśli chodzi o owoce morza. Kiedyś jako dziecko wmówiłam sobie, że będę lubić krewetki, mimo iż wiele osób mówiło mi, że są obrzydliwe, albo, że nie spróbują tego stworzenia, bo się brzydzą. Ja Wam powiem co jest obrzydliwe - fakt, że jemy coś co leżało w supermakrecie przez miesiąc, zostało już trzy razy myte i pięc razy nasmarowane oliwą i nazywa się to szynką. Dlaczego tego nikt się jakoś nie brzydzi? Podczas świątecznych zakupów w Polsce, było to z okazji Bożego Narodzenia, wszliśmy z tatą do supermarketu (nazwę pozwolę sobie zostawić dla siebie ;) ), kiedy nagle mój czuły nos dopadł okropny smród. W pierwszech chwili myślałam, że ktoś się w tym miejscu musiał spierdzieć, ale smród utrzymywał się przez dłuższy dystans. Zapytałam ojca, czy czuje ten okropny fetor, a ojciec odpowiedział "To to pyszne mięsko tak ładnie pachnie, a zobacz ile ludzi stoi przy stoisku i prosi o pokrojenie szyneczki w plasterki"... Faktycznie, im bardziej zbliżaliśmy się do stoiska z mięchem, tym mocniejszy odór uderzał w moje nozdrza. O dziwo przy tym śmierdzącym stoisku ludzi nie brakowało...
Okay, wracając do tematu. Dzisiaj poraz pierwszy spróbowałam ostryg. Myślałam, że będę mieć większą imprezę smaków w ustach, ale ostrygi okazały się ... bez wyraźniejszego smaku.
Sama restauracja nie była najwyższych lotów, ale też nie poświęciliśmy zbyt dużo czasu, żeby szukać czegoś lepszego, więc spróbowaliśmy kilku potraw na miejscu.
Drugie danie składało się z krewetek w panierce, krabowego ciasta, ryby w panierce, kulek z chleba kukurydzianego, surówki, sosu i krakersów. Najbardziej smakowało mi ciasto krabowe, bardzo delikatne mięsko :)
Zdjęcia restauracji:
I kilka zdjęć okolicy, które robiłam z samochodu:
Chciałabym jeszcze na koniec wrócić do krewetek - zwykle, kiedy kupowałam świeże krewetki, nie patrzyłam czy są one hodowlane czy dzikie. Kilka dni temu trafiłam na ten artykuł - http://www.wired.com/wiredscience/2012/02/factory-farm-shrimp/ i od tej pory kupuję te dzikie. A skąd wiemy które są które? W każdym dobrym sklepie z owocami morza krewetki powinny być podpisane.
Uwielbiam owoce morza:)Szkoda ze akurat tu gdzie mieszkam one nie sa tanie.Pieknie masz w okolicach:)
ReplyDeleteostrygi są pysznę ! !:D
ReplyDeletePozdrawiam
mam to samo, miesko jesli juz jem to drob i ryby, na inne nie moge patrzec. Owoce morza sa OK, ale ostryg jeszcze nie probowalam... boje sie, ze mi w gardle utkna ;)
ReplyDeleteOd jakiegos czasu ryby kupuje tylko te "dzikie". Jak sie przez przypadek naczytalam jak hoduja tunczyki czy lososie, to mi sie odechcialo ryb jesc na kilka miesiecy. O takich wynalazkach sztucznie hodowanych jak tilapia czy panga nawet nie chce slyszec.
p.s. czy masz mozliwosc wprowadzic na blogu opcje, ze informacja o kazdym nowym poscie jest wysylana na maila ?
Nie bój się ostryg, ja je przeżułam, więc nic mi w gardle nie utknęło :D Warte spróbowania dla samego faktu, że się to zrobiło ;) Może kiedyś jeszcze się na nie skuszę, ale nie są moim numerem jeden ;)
Deleteco do wystłania wiadomosci na maila - zorientuje sie czy tak moge :)
Pozdrawiam ! :D
Piękne domki, na bogato. Okolica jakaś lepsza czy co? Przedmieścia? Zawsze podobało mi się to w amerykańskich filmach :)
ReplyDeleteCzy bogata? Kto wie. To raczej częsty widok, przynajmniej tutaj w mieście i na przedmieściach. Choć coś w stylu ghetta tu też mamy.
Deletemhmmmm ...te krewteki i ryby w panierce wygladaja bardzo apetycznie :)) mmm
ReplyDeletefajny wpis :) super zdjecia ..pozdrawiam :*
fajne te dwa duże domy, pewnie jakaś bogatsza dzielnica?
ReplyDeleteNie wiem czy bogatsza czy nie. To raczej częsty widok na przedmieściach i w samym miasteczku też :)
DeleteOwoce morza mniammmm!!!!!!!
ReplyDeleteMogłabym je jeść dniami i nocami, szczególnie krewetki i małże.
Co do ostryg to u mnie tez przeszły bez większego echa-podobnie homar. :)
Dziewczyna z sąsiedztwa