Saturday, July 7, 2012

4 lipca czyli Dzień Niepodległości | 4th of July - Independence Day

4. lipca 1776 roku Stany Zjednoczone ogłosiły deklarację niepodległości (od Wielkiej Brytanii). Pytanie o tę datę może paść przy okazji egzaminu na obywatelstwo, więc funduję powtórkę tym, którzy się do niego przygotowują :)

Pewnie spodziewacie się jak mogłam spędzić ten dzień...Tak były fajerwerki, było coś w rodzaju festynu i tłuuuuuuuuuuuuuumy ludzi. Impreza odbyła się na terenie bazy wojskowej. Najbardziej zależało mi na pokazie fajerwerków, ponieważ tych nie widziałam już ponad dwa lata. Sylwester? Jeden spędziłam w niemieckim klubie, z którego nie wyszliśmy, żeby pooglądać fajerwerki, bo kurtki zostawiliśmy w samochodzie, a na dworze wiadomo - zimno. Ostatniego sylwestra też spędziłam w Niemczech i miałam nadzieję zobaczyć fajerwerki przez okno, ale niestety niebo było tak zachmurzone i zamglone, że nic nie było widać. Słyszałam tylko huki.

Około godziny 4:00 PM zaczęliśmy powoli bujać się po bazie, żeby sprawdzić co się dzieje dookoła. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie sfociła jakiegoś zwierzaka, a tych na terenie bazy nie brakuje (wspominałam już w jednym poście, że w bazie buszują sarny, pieski preriowe, czy coś w ten deseń, zające i wiewiórki).


Po dwudziestominutowym spacerze w ukropie (37 - 39 stopni C) dotarliśmy na "pole"? na którym powoli zaczęły gromadzić się rodziny z dziećmi. Niektórzy siedzieli sobie na trawce, inni przynosili ze sobą leżaki, krzesła, parasole czy namioty. Zabierali ze sobą przekąski (jeśli kurczaka można nazwać przekąską ;) ). Trochę dziwił mnie fakt, że ludzie zaczęli zbierać się tak wcześnie. Owszem były przygotowane już jakieś atrakcje w postaci dmuchanego zamku dla dzieci czy jakiejś trampoliny, ale w taki upał nie wiem czy chciałoby mi się siedzieć w słońcu i czekać na fajerwerki do 9:30 PM, a na tą godzinę były zaplanowane. Wiem, że w niektórych miejsach w Dzień Niepodległości organizuje się jakieś parady, występy, przemówienia. Tutaj nic takiego nie było. Z tego co widziałam, była scena, na której jakaś babka śpiewała znane wszystkim piosenki. Trochę dzieciaków tańczyło, a inni woleli stać w długich kolejkach do budek z żarciem ;)



Nadciagają tłumy... po prawej stronie, pod białymi baldachimami są budki z jedzeniem ;) Jedzenie oczywiście drogie ;)



My postanowiliśmy kontunuować nasz spacer i wybraliśmy się nad fontannę, żeby chociaż na chwilę pobyć w chłodniejszym miejscu ;)




Kiedy już zebrały się większe tłumy na "polu", kilka osób zaczęło kręcić się wokół fontanny, upał dokuczał nie tylko nam. Niektórzy postanowili schłodzić się poprzez moczenie stóp w zbiorniku, ale militarna policja "ze względu na bezpieczeństwo" interweniowała chwilę później i uczestnicy wodnej imprezy musieli zrezygnować z chłodzenia się w ten sposób.


A to ja ;)


Plac zabaw dla dzieci :)



Na polu zebrało się już trochę ludzi, ale to jeszcze nie te tłumy, które zaczęły nadciągać po godzinie 6:00 PM...






A to wspomniana wcześniej scena na której śpiewała jakaś babka
Na powyższym zdjęciu, z tyłu, możecie zobaczyć budki z dość kosztownymi fast foodami. Baza wojskowa była otwarta nie tylko dla żołnierzy i ich rodzin, więc na obchody 4. lipca mógł przyjść każdy, kto tylko miał ochotę. Dlatego też sklepy typu PX czy Commissary (gdzie zwykle jest taniej niż poza bazą) były zamykane tego dnia dużo wcześniej (żeby nikt spoza żołnierzy i ich rodzin nie miał okazji obkupić się w tych sklepach :P)... My jednak trochę się wycwaniliśmy i po jedzenie chodziliśmy do położonej niedaleko pola stacji benzynowej ;) Była to też okazja do schłodzenia się, bo jak wiadomo, Amerykanie wszędzie mają klimatyzację ;)

Tutaj widzimy faceta, który sprzedawał watę cukrową $4 za sztukę ;)

I kolejny gość nieświadomy imprezy. Mam nadzieję, że nie przestraszył się huków




Powyżej kostki brukowe z nazwiskami różnych osobistości np. dowódców. A poniżej trybuna, na której zasiadała głównie młodzież.



A tutaj zdjęcia domków w bazie wojskowej. Takie tam "random stuff"...



Kaplica

Nadciagają tłumy... sorry za rozmazane zdjęcie


Na jakąś godzinę przed fajerwerkami wybraliśmy miejsce z dala od tłumów, gdzie mogliśmy w spokoju nacieszyć oczy widokem kolorowych światełek...


Wiedzieliśmy wcześniej, że petardy będą odpalane zza tej białej budki, i tam też wybrało sobie miejsce kilka rodzin, które siadały na dachach lub na bagażnikach samochodów niedaleko nas :) Obserwowanie sztucznych ognii z samochodu jednak nie było głupią strategią, ponieważ te rodziny zaraz po fajerwerkach zwinęły się szybko do samochodu i wyjechały z bazy, podczas gdy tłumy musiały wracać z "pola" do samochodów, które stały na parkingu, gdzie nie bylibyście w stanie zmieścić już igły ;) Wyobraźcie sobie ten horror z wyjazdem ;)




A powyżej kilka bardzo słabych zdjęć fajerwerków ;) No cóż... Sorry za tą jakość, robiłam zdjęcia cyfrówką, musicie mi wybaczyć. Ale mogę powiedzieć tyle, że były to jedne z najładniejszych fajerwerków jakie w życiu widziałam.

Pokaz trwał 30 minut :) Na koniec wszyscy biliśmy brawa :D

14 comments:

  1. bardzo ciekawy wpis :) Magda

    ReplyDelete
  2. W USA podoba mi się to, że "trzymanie" flagi w ogródku jest czymś naturalnym, na porządku dziennym. W PL nadal wydaje się to być obciachem lub jest skrzętnie chowane tylko na WIELKIE okazje.

    pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie tylko w USA widwałam flagi w ogródkach. W Chorwacji też mi się zdarzyło, nie za często i głównie na wybrzeżu, ale jednak. Poza tym Chorwaci w radio puszczają pieśni patriotyczne, są dumni z kraju. Też bym chciała, żeby tak było w Polsce, żeby przy każdym domu wisiała flaga... a tak... flagę ostatni raz pewnie widzieliśmy na EURO2012, tzn. ja nie widziałam, bo mnie tam nie było, no ale..

      Delete
    2. Mieszkam w mieście, w którym były rozgrywane mecze Euro i w trakcie mistrzostw było cudownie - głównie ze względu na obce, kolorowe falgi (Irlandia, Hiszpania, takie optymistyczne...). Gdybym miała okazję wywieszać flagę to z pewnością bym to robiła ale z flagą USA, Polskiej flagi wywieszać nie chcę, bo nigdy w tym kraju nie czułam się komfortowo, nigdy nie człam, że to moja ojczyzna. Dlatego tym badziej cieszę się, że wyjeżdżam. I już zapowiedziałam, żeby się mnie w Polsce nie spodziewali przed 4 lipca, bo na pewno w Stanach chcę spędzić pierwszy dzień niepodległości :)

      Delete
  3. Moje odczucie co do fajerwerkow jest takie ze, w kazdym wiekszym miescie w PL na Sylwestra puszczaja takie same albo nawet lepsze.

    ReplyDelete
  4. P.S. Przeczytalam wlasnie calego twojego bloga i bede tu czestym gosciem :)

    ReplyDelete
  5. W Kanadzie też teraz wszędzie ichnie flagi. Niedawno był Canada Day, więc powód oczywisty ;)

    Aha i ukrop w Albercie taki sam - 40 stopni dzisiaj i tak od kilku dni!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Współczuję upałów. Mi osobiście nie przeszkadzają aż tak, chyba, że mam spędzić cały dzień na słońcu, to różnie bywa haha ;)

      Delete
  6. Świetny post i fotki :-) Fajny dzień niepodległości! Tam się radują, a u nas mam wrażenie, że to dzień żałobny! Pozdrawiam Maryland :-)

    ReplyDelete
  7. Fajne jest to, że święto niepodległości jest przede wszystkim radosnym powodem nie tylko do uczczenia ważnego wydarzenia, ale do miłego spotkania się z innymi. Ludzie idą się bawić. Szkoda że u nas większość świąt narodowych przypomina stypę.
    - Małosia.

    ReplyDelete
  8. Całkiem inaczej obchodzone święto niż u nas ;o tutaj taka powaga, jakby żałoba.. :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mi się wydaje, że tyo dlatego, że listopad jest już zimnym i szarym miesiącem i mało kto chce iść na paradę i potem chorować. Co innego lipiec, środek lata :)

      Delete