Ktoś tu czekał na post-merry-christmasowy post, a więc jest ;)
24 grudnia spędziłam w połowie w kuchni i w połowie na Skype'ie z rodziną z Polski. W kuchni natomiast przygotowywałam coś a'la wigilijną wieczerzę ;)... Nie było dwunastu potraw, tylko jedna... pierogi z kapustą i grzybami, którymi razem z mężem się tak napchaliśmy, że i tak nie dalibyśmy rady zjeść niczego innego. Można zapytać dlaczego tylko pierogi... no cóż, jesteśmy tylko we dwójkę, więc nie widzę sensu za bardzo rozpuszczać się w święta z jakimś wielkim gotowaniem. Wystarczyło nam, że mamy choinkę, "Wonderful Dream" sączące się z głośników, palące się zapachowe świeczki, upieczone przeze mnie pierniki i muffinki, kilka ogromnych pierogów na talerzu, kubek herbaty i siebie ;) No i nie zapominajmy o naszym małym szkodniku, który oszalał na widok choinki i wdrapuje się na nią kilka razy dziennie. Już niedługo jednak zostanie ona rozebrana, gdyż nie planuję przetrzymywać naszego drzewka dłużej niż do pierwszego dnia Nowego Roku 2013.
Wrzucam jeszcze raz choinkę i po raz ostatni zanim ją rozbiorę ;)
I jeszcze raz pan paw ;)
Pewnie jesteście ciekawi co przyniósł mi Santa Claus ;) ...
No, dobra powiem Wam...
Najlepsze buty na świecie - UGG (chodziłam już w nich, dlatego na tym zdjęciu nie są idealnie czyste - przepraszam za to ;)). Wcześniej nosiłam śniegowce innych firm, a pamiętam, że długo się przed nimi broniłam, gdyż wydawały mi się one po prostu brzydkie. Pewnego poranka, w trzaskajacy mróz, przyszłam na uczelnię z tak zziębniętymi stopami, że prawie nie czułam palców. Na nogach miałam wtedy skórzane kozaki i zaczęłam kombinować z jakimiś specjalnymi wełnianymi wkładkami do butów itp., ale i to nie pomogło. Tego samego dnia moja koleżanka ze studiów przyszła w swoich Emu i powiedziała mi, że w tych butach to nogi jej się jedynie pocą. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że może jednak powinnam dać im szansę i zapomnieć o ich wyglądzie dla dobra mojego zdrowia i samopoczucia. Szansę dostały i jej nie zmarnowały :) Są to buty wygodne, stabilne, ciepłe i jak dla mnie idealne na porę jesienno-zimową. Już nigdy nie wyjdę na dwór zimą w kozaczkach! :)
A poniżej prezent, który przybył do nas z Kalifornii:
Szklana gwiazda, której miejsce było na oknie oraz kieliszkowy lampionik, do którego wieczorem wrzucam jakiś ładnie pachnący podgrzewacz :)
Wrzucam jeszcze raz choinkę i po raz ostatni zanim ją rozbiorę ;)
I jeszcze raz pan paw ;)
Pewnie jesteście ciekawi co przyniósł mi Santa Claus ;) ...
No, dobra powiem Wam...
Najlepsze buty na świecie - UGG (chodziłam już w nich, dlatego na tym zdjęciu nie są idealnie czyste - przepraszam za to ;)). Wcześniej nosiłam śniegowce innych firm, a pamiętam, że długo się przed nimi broniłam, gdyż wydawały mi się one po prostu brzydkie. Pewnego poranka, w trzaskajacy mróz, przyszłam na uczelnię z tak zziębniętymi stopami, że prawie nie czułam palców. Na nogach miałam wtedy skórzane kozaki i zaczęłam kombinować z jakimiś specjalnymi wełnianymi wkładkami do butów itp., ale i to nie pomogło. Tego samego dnia moja koleżanka ze studiów przyszła w swoich Emu i powiedziała mi, że w tych butach to nogi jej się jedynie pocą. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że może jednak powinnam dać im szansę i zapomnieć o ich wyglądzie dla dobra mojego zdrowia i samopoczucia. Szansę dostały i jej nie zmarnowały :) Są to buty wygodne, stabilne, ciepłe i jak dla mnie idealne na porę jesienno-zimową. Już nigdy nie wyjdę na dwór zimą w kozaczkach! :)
A poniżej prezent, który przybył do nas z Kalifornii:
Szklana gwiazda, której miejsce było na oknie oraz kieliszkowy lampionik, do którego wieczorem wrzucam jakiś ładnie pachnący podgrzewacz :)
Ostatni rzut oka na stroik zanim zostanie brutalnie zdemolowany ;)
A jak Wy spędziliście Święta? Jeśli chcecie pochwalić sie prezentem, to ja chętnie poczytam co dostaliście i czy jesteście zadowoleni :) (zwykle daje mi to inspiracje na prezenty dla bliskich na rok następny :D)
P.S. Jutro będzie post podsumowujący rok 2012 :)