Friday, February 24, 2012

Boston i jego uroki

 Dzień 18. lutego 2012 - południe

Kiedy opuściłam akwarium z kilkoma pocztówkami w ręku, udałam się na poszukiwanie ciekawej kawiarni, gdzie mogłabym przegryźć coś małego i wypić kawę. Kiedy tak chodziłam i w międzyczasie robiłam zdjęcia wszystkiemu, co wydało mi się interesujące, a interesujące wydawało mi się wszystko co widziałam przed sobą, za sobą i na prawo i na lewo i za każdym zakrętem i gdziekolwiek spojrzałam ;) Nagle moim oczom ukazała się mała restauracyjka na rogu ulicy - Dunkin' Donuts. Ponieważ mam małe problemy z kręgosłupem i czasem, kiedy dużo chodzę pobolewa mnie jego dolna część, muszę na chwilę usiąść i dać mu odpocząć... tak też zrobiłam. Zamówiłam Large Original Latte, Big N Toasted (tost z jajkiem i boczkiem), rozłożyłam małą mapkę na stoliku by popatrzeć co ciekawego mogę zobaczyć na drodze do Prudential Tower i obserwowałam miejskie życie toczące się za oknem. Może to głupio zabrzmi, ale w pewnym momencie złapałam się na uśmiechaniu się do siebie, byłam szczęśliwa, że tam jestem (w Bostonie, mam na myśli) :)

Dunkin' Donuts

Dunkin' Donuts - widok z okna
Boston i jego uroki:








A to hotel w którym nocowałam






































W Ameryce człowiek się zmienia. Jak? Pewną zmianę dostrzegłam w samej sobie. Otóż w Polsce jestem raczej nieśmiałą dziewczynką, głównie zamkniętą w sobie i nie zawsze mam odwagę odezwać się ot tak do obcych ludzi na ulicach. W Bostonie przeżyłam niezwykłą metamorfozę. Może to wynika z faktu, że w Ameryce zagadywanie czy to w sklepie, czy w taksówce lub w hotelowej windzie to norma, a każdej konwersacji towarzyszy szeroki uśmiech. Może dlatego i ja poczułam się tam inaczej i sama zaczęłam zagadywać ludzi na tematy, które akurat przyszły mi na myśl. Nie brakowało też pytań w moją stronę typu "How are you?" (w każdym sklepie, hotelu, kawiarni, restauracji, na lotnisku - wszędzie! ;) )"Where are you going?", "What did you do today?", "Where are you from?", "It's a beautiful day, isn't it?" Otwartość i pozytywne nastawienie tamtejszych ludzi sprawia, że nieśmiały człowiek sam pokonuje w sobie pewne bariery i zaczyna się otwierać :)