Sunday, December 24, 2017

Motywacja i reaktywacja!

Witajcie!
Tak, mam ochotę wrócić do pisania notek na blogu. Co więcej, mam teraz na to czas. Sporo się u mnie pozmieniało, niektóre sprawy się bardziej ustabilizowały, więc powolnymi krokami od początku grudnia zaczęłam przeglądać stare notki na blogu i je edytować. 

Może zacznijmy od tego dlaczego moja motywacja do pisania bloga wcześniej znacznie się osłabiła... Niestety nie tylko dlatego, że nie było czasu, bo miałam szkołę (przez pewien czas nawet dwie szkoły), dopadła mnie choroba i miałam operacje (dwie), ale też dlatego, że Photobucket zmienił stawki za publikowanie zdjęć. Wcześniej płaciłam 8 dolarów z hakiem za miesiąc i mogłam wzbogacić każdą notkę o jakiś walor wizualny, a teraz Photobucket życzy sobie $399 za rok dzielenia się zdjęciami z moimi czytelnikami. W nosie mam taki układ, więc teraz fotki uploaduję gdzie indziej. Pozaznaczałam już sobie które z moich notatek muszę być skorygowane i myślę, że może do połowy stycznia się z tym wszystkim uporam. 

Charlotte, NC
A co się działo podczas mojej nieobecności na blogu? Dużo by pisać... może zacznę od tego, że od ponad roku nie jestem już rezydentem, bo na początku lipca 2016 otrzymałam amerykańskie obywatelstwo. Było trochę papierologii, ale udało mi się z nią w miarę szybko uporać, gdyż najpotrzebniejsze dokumenty zawsze trzymam w jednym miejscu i są tak zorganizowane, że średnio rozgarnięty szympans mógłby się spokojnie połapać co mu potrzebne do wysłania aplikacji. O całym procesie, o dokumentach, materiałach do nauki do egzaminu itp. powstała już notka, ale opublikuję ją trochę później. 

Naturalization Ceremony in Durham, NC
Co dalej? Udało mi się pozwiedzać trochę Północnej Karoliny. Przyznam, że nie zdawałam sobie sprawy, że jest tutaj tak pięknie. Sami zobaczcie:

Grandfather Mountain near Linville, NC
Linville Caverns in North Carolina
Linville Caverns in North Carolina
Near Linville Caverns in North Carolina

A view from Grandfather Mountain near Linville, NC

Near Linville, NC

Somewhere in the mountains in North Carolina
Somewhere in NC
W międzyczasie niestety musiałam też pożegnać kilka bliskich mi osób, które poznałam właśnie tutaj w Północnej Karolinie. Jedni wrócili do Polski, inni wyjechali na Hawaje, kolejnych przeniesiono do Włoch, a następny dobry znajomy wyemigrował do Danii i tak mi się towarzystwo z czasem porozjeżdżało. Oczywiście na ich miejsce pojawili się nowi!

Taste of West Africa Restaurant in Fayetteville, NC
Mi Casita Restaurant in Lillington, NC
I am just being silly... 
Please, don't...
Look up! The sky above you wants to show you something beautiful!
Latem staram się dużo spacerować po okolicach. Wręcz nalegam, żeby zamiast bezcelowego łażenia po sklepach czy szukania zniżek w galeriach handlowych, po prostu iść do parku. Staram się wpoić co niektórym, że nie potrzeba im więcej gratów, a warto napawać się tym, co bezcenne :)






Jak już wspominałam wcześniej, w lutym 2017 miałam operację. Jestem pod wrażeniem tego w jaki sposób w tutejszych szpitalach zajmują się chorymi i jak wyglądają pokoje dla pacjentów. Może pokrótce tutaj opiszę, że pokój miałam tylko dla siebie. Na wyposażeniu było oczywiście moje łóżko, rozkładany fotel, telewizor, stolik, dwa krzesła. Oparcie w łóżku mogłam regulować przy pomocy pilota, którego zawieszałam po lewej stronie, a po prawej przewieszony był telefon. Łazienkę z prysznicem też miałam na wyłączność. Śniadania, obiady, kolacje czy przekąski zamawiałam telefonicznie wybierając dania z menu, a do wyboru były takie rarytasy jak jajecznica, kiełbasa, omlety, naleśniki, bułki, sushi, hamburgery, wołowina czy kurczak z ryżem, zupy, makarony z wszelkiej maści sosami, duszone ziemniaki, frytki, pizza, burrito itp., a na deser można było zjeść jakieś ciasto jak np. tiramisu czy sernik, wypić smoothie czy inny koktajl owocowy, a nawet lody. Na przeciwko mojego łóżka wisiała też biała tablica na której pielęgniarka zaczynająca swoją zmianę zapisywała swoje imię i prosiła by wołać/dzwonić gdy czegoś będę potrzebowała. Lekarze, pielęgniarki i ich asystenci w moim szpitalu byli zawsze bardzo mili i pomocni. Powiem więcej, było mi w tym szpitalu tak dobrze, że gdybym mogła zabrać tam moją kotkę, to z chęcią bym tam zamieszkała ;) Ok, no to żeby nie było tak kolorowo, to powiem, że CNAs wkurzali mnie tym, że potrafili wybudzać mnie w środku nocy (czyli 3:00 lub 4:00 am) po to tylko żeby sprawdzić temperaturę i ciśnienie krwi. Poniżej zdjęcia szpitalnego menu:



Kilka tygodni po operacji wyjechałam do Polski by wraz z moimi dziadkami świętować ich pięćdziesiątą rocznicę ślubu. Była impreza z muzyką i tańcami oraz dużo dobrego jedzenia, w tym pieczony świniak ;)

Apex, NC
Pamiętam, że po powrocie z Polski (kwiecień 2017) postanowiłam uczcić fakt, że udało mi się przeżyć ostatni lot samolotem z NYC do Raleigh-Durham, NC, kubkiem jednorożcowego frappuccino ze Starbucksa. Tak, wsadzili mnie do zepsutego samolotu i kiedy kołowaliśmy po płycie lotniska, ta latająca aluminiowa puszka zaczęła wydawać niepokojące dźwięki. Patrzyłam na innych pasażerów spojrzeniem, które pytało "Wy też to słyszycie?" ... i co? i tuż przed wjazdem na pas startowy pilot zawrócił i czekaliśmy jakieś 2 h na to aż ten samolot naprawią. Z duszą na ramieniu wsiadłam ponownie do tego latającego cudu i ... dolecieliśmy bezpiecznie na miejsce ;) Po tym incydencie mam dosyć latania na parę lat... 




Lato było dla mnie bardzo pracowite, gdyż nie dość, że cały czas brałam przedmioty na uczelni, to jeszcze zapisałam się na trzymiesięczny kurs po którym zostałam technikiem EKG. Krótko później zapisałam się też na kurs pierwszej pomocy. Jeśli o uczelnię zaś chodzi, to ostatni przedmiot zakończyłam w październiku 2017. Nie miałam jeszcze oficjalnego zakończenia, czyli tzw. graduation, bo to stanie się na wiosnę 2018 roku, ale zakończyłam już naukę. Teraz czekam tylko na mój dyplom i datę ceremonii zakończenia mojej czteroletniej pracy i wytężania umysłu. Mogę Wam teraz tylko zdradzić fakt, że udało mi się utrzymać moją średnią 4.0, czyli dostawałam same A. :D 

Perry Health Sciences Campus in Raleigh, NC
Perry Health Sciences Campus in Raleigh, NC

CPR Class
EKG Class
EKG Class

No i oczywiście było więcej szwendania się po parkach, grillowania, pływania w osiedlowym basenie, i trochę też próbowania nowych smaków np. wraz z moim dobrym znajomym próbowaliśmy jedzenia w niemieckiej restauracji, później w hinduskiej, czasem też w afrykańskiej. 

German Restaurant in Fayetteville, NC
No i były też wypady na plażę choć nie tak częste jak bym tego chciała, gdyż jak wspominałam, lato było pracowite... 

Kure Beach, NC
Kure Beach, NC
Kure Beach, NC
Fayetteville, NC
Sometimes I just like to be around my shadow. 
Cotton Field
A co dzieje się u mnie teraz? Obecnie przygotowania do Świąt. Prezenty już spakowane. Zrobiłam nawet własnoręcznie kilka ozdób by obdarować nimi bliskie mi osoby. Dziś Wigilia Bożego Narodzenia i spędzę ją ze znajomymi i jak to było w roku poprzednim, nie będzie ze mną żadnego Polaka, ale mam zamiar powiedzieć moim amerykańskim i meksykańskim znajomym o naszej tradycji dzielenia się opłatkiem, bo dziś w skrzynce na listy znalazłam kartkę od rodziców właśnie z opłatkami :) Do końca roku 2017 zostało kilka dni, a ja mam w planach dokończyć rejestrację jako wolontariusz Amerykańskiego Czerwonego Krzyża oraz zakończyć pierwszy przedmiot z kursu Human Resources na który zapisałam się do Duke University. To by było chwilowo na tyle :)

Życzę Wam dużo radości i rodzinnej atmosfery w te Święta Bożego Narodzenia!

Fayetteville, NC

P.S. Kotka ma się świetnie.

Mitka

Sunday, December 17, 2017

Randkowanie online z amerykanskimi żołnierzami na misji, czyli o oszustwach matrymonialnych.

Nie pamiętam już ile maili dostałam od swoich czytelniczek opisujących sytuację, w której to poznały Amerykanina, żołnierza i w dodatku na misji w Iraku, Afranistanie, Syrii itp. Scenariusz zazwyczaj wygląda bardzo podobnie - najpierw jest tzw. "urabianie ofiary" poprzez czułe słówka, a po jakimś czasie zaczynają się prośby o wysłanie pieniędzy... Pozwolę sobie przytoczyć kilka maili, ktore dostałam i mam nadzieję, że moje czytelniczki się na mnie za to nie obrażą. Piszę tego posta w dobrej wierze i dla Waszego bezpieczeństwa.

Zachowałam oryginalną pisownię, ale usunęłam/zmodyfikowałam części maili - (...), by czytelniczki nie zostały zidentyfikowane, gdyż być może sobie tego nie życzą.

Czytelniczka nr 1 napisała:

"Dzień dobry nazywam sie (...) znalazłam twoja strone w internecie bo szukałam informacji na temat żołnierzy amerykanskich na misjach mam do ciebie kilka pytan może mi pomożesz w podjęciu decyzji. Kilka miesiecy temu poznałam na jednym z portali żołnierza amerykanskiego który obecnie jest na misji na granicy syryjsko-tureckiej, ma tam byc do konca roku (...) co jednak spędza mi sen z powiek to od pewnego czasu prosba o rejestrację narzeczonej zeby mógłm dostac 3 miesięczny urlop. Moje pytanie do ciebie jest takie czy jest coś takiego jak rejestracja narzeczonej czy z tym wiaże sie jakas opłata [wspomniał ze moze to byc 500$] że jego konto w stanach jest zamrożone jak on jest na misji (...) troche to dla mnie dziwne nie chciałabym posądzac go o jakies oszustwo ale (...) musze być ostrożna. On jest oficerem US NAVY nazywa się (...) czy mozesz mi jakos w tym moim problemie pomóc prosze cię i dziękuję" 

Czytelniczka nr 2 napisała:

"Dzień dobry, jestem Polką. proszę o pomoc bo szukam prawdy A może chęć pomocy. Sama już nie wiem. Od dwóch miesięcy na Facebook zaczepił mnie pewnie amerykański żołnierz. Nie wiem czy jest prawdziwy, czy ktoś się nie podaje za człowieka który może już zginał. mam parę danych osobowych w tym numer telefonu który jest zarejestrowany w USA...człowiek który się że mną kontaktował nazywa się (...) i ma założony portal na fc, jego tel przez który komunikuje się watch app jest zarejestrowany na inną osobę, sprawdzałam, osoba ta miała lokalizację w niektórych jednoskach amerykańskich. Martwi mnie czy dana osoba jest ta osoba za którą się podaje. On jest na misji w Syrii, a mieszka w Północnej Karolinie Raleigh Nc... Jeżeli mówi prawdę myślę że jego stan psychiczny jest zły i potrzebuje pomocy...ma niby tylko syna z którym nie ma kontaktu, prosi o pieniądze. A nawet błaga, na naprawe komputera. żona niby zginęła 5lat temu w wypadku. Wysłałam owemu żołnierzowi linki skopiowane o oszustach portalowych którzy się podają za takich jak on. Zarzekał się nie wystraszył ... kontakt z nim jest mój teraz minimalny mam jego maila i numer telefonu z którego ma założone watch app...non stop prosi, blaga o pomoc. nie wiem czy jest prawdziwy czy potrzebuje tej pomocy, czy wojsko może mu pomoc. przede wszystkim sprawdzić czy ktoś nie podaje się za osobę która nie jest. posiadam jego zdjęcia jak może teraz wyglądać bo na fc jest młodszy. mam też te dane w których była lokalizacje z tego numeru telefonu to ten na dole. Proszę o pomoc i w miarę szybka odpowiedź bo może naprawdę człowiek potrzebuje pomocy. pozdrawiam"

Czytelniczka nr 3 napisała:

"Cześć!
Poznałam przez internet amerykańskiego żołnierza, BARDZO przypadliśmy sobie do gustu, chcielibyśmy być razem. On pracuje jako "U S Army detective in service" i przebywa teraz na misji pokojowej w Nigerii ( w związku z Boko-Haram). On pisze, że nie może mnie odwiedzić, musiałby mnie wciągnąć na "listę rodziny", oczywiście jako narzeczoną (to się nazywa chyba "fiancee report document") i dopiero on może mnie zarejestrować tam (to register), rozpocząć całą procedurę. Wtedy dopiero może złożyć wniosek o wakacje i mnie odwiedzić. Nie może mnie rzekomo odwiedzić nawet wtedy gdy skończy misję i wróci do domu (no chyba że będę już jego narzeczoną), ponieważ musi "report to station all time". Przepraszam za mój sposób pisania, ale chciałabym, żebyś mnie dobrze zrozumiała. :-) Chcę jak najdokładniej przekazać to, o czym on do mnie pisał.
W związku z powyższym mam ogromną prośbę, czy mogłabyś mi w wolnej chwili odpisać- jako doświadczona w tym temacie- czy to co on pisze jest prawdą (chodzi mi o to, czy rzeczywiście są takie procedury, masa dokumentów, środki ostrożności...)? Ewentualnie podać też linki do informacji na ten temat?
Dziękuje bardzo za odpowiedź i pozdrawiam"

Z góry przepraszam za to, że muszę Was brutalnie pozbawić złudzeń, ale każdy e-mail od żołnierza "na misji," który prosi o pieniądze pod jakimkolwiek pretekstem, czy to by "zajerestrować narzeczoną" lub po to by "dostać pozwolenie na urlop by przyjechać do Polski czy innego kraju," "dodać Was na jakąś listę" albo "bo potrzebuje pomocy" czy też dlatego, że "jego konto jest zamrożone" to OSZUSTWO! Nie dajcie się na to nabrać. Te typki zazwyczaj siedzą w jakiejś Nigerii itp., kradną zdjęcia z Facebooka, Instagrama czy profilu randkowego amerykańskiego żołnierza i podają się za tę osobę. NIGDY NIE WYSYŁAJCIE PIENIĘDZY. Po prostu zaufajcie temu, co piszę. Mój mąż jest amerykańskim żołnierzem i NIGDY nie musiałam mu wysyłać pieniędzy, NIGDY jego konto w USA nie było "zamrażane," NIGDY nie musiał mnie wpisywać na żadną listę by mnie odwiedzić, nawet wtedy kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, a on był na misji. Nie jest wymagana też żadna wpłata na "urlop żołnierza" a już na pewno nie jest wymagane by wpłat uiszczała żona/narzeczona/dziewczyna żołnierza, który chce wziąć urlop.

Dziękuję Wam, że do mnie o tym piszecie. Będzie to przestroga dla innych dziewczyn. Te typki grają na Waszej empatii by wyłudzić niemałe pieniądze. Proszę Was, bądźcie ostrożne i pamiętajcie, że kiedy pojawia się temat wysyłania pieniędzy, po prostu zablokujcie delikwenta.