Thursday, September 6, 2012

Czym różni się amerykański dom od polskiego? Part 1.

Tego posta dedykuję wszystkim tym, którzy nigdy nie byli w USA i też możliwe, że o pewnych elementach wyposażenia domu nigdy nie słyszeli, nigdy ich nie widzieli. Choć może to mało możliwe, bo amerykańskie domy możemy podpatrzeć np. podczas oglądania jakiegoś amerykańskiego filmu.

Pierwszy element? Włączniki/wyłączniki światła. W Polsce w większości domostw mamy płaskie włączniki, a w USA - takie wystające plastikowe... cyplowate coś. Myślę, że amerykańskie włączniki mają jeden bardzo ważny plus -  nie ma trzaskania brudną łapą we włącznik, włączamy światło przy użyciu palca, a co za tym idzie, nie brudzimy włączanika i ściany go otaczającej brudnymi rękami, kiedy przychodzimy do domu z dworu/pracy/szkoły etc. Takie zjawisko możemy zaobserwować chociażby w naszych polskich szkołach.


Kolejnym elementem są gniazdka elektryczne i wtyczki. Mają one inny kształt niż nasze polskie zamurowane świńskie ryjki ;) Bolce są bardziej spłaszczone, a sama wtyczka ma kształt trójkąta, może też ona być płaska.


 Następny, tym razem większy element to żyrandol z podwieszonym pod sufitem sporej wielkości wiatrakiem. Tak w razie czego gdyby nagle wysiadła klimatyzacja i nie byłoby się czym ochłodzić ;) Wiem, że w Polsce też niektórzy z Was mają wiatraki pod sufitem, ale domy w USA charakteryzują się tym, że w niemalże KAŻDYM domu jest przynajmniej jeden taki wiatrak.

Elementem wyposażenia łazienki z którym bardzo często się spotykam w USA, czy to w domach czy w hotelach są kurki prysznicowe, które najczęściej, żeby odkręcić wodę, obracamy niczym nakrętkę w pozycji prostopadłej do ściany. Nie wiem jednak czy tak jest w każdym domu, ale do tej pory spotkałam się jedynie z taką formą odkręcania wody.

Zostańmy więc na chwilę przy łazience, bo kolejną sprawą są toalety. Nie chcę mówić, że ogólny design troszeczkę różni się od toalet w Polsce, ale jakichś wielkich różnic nie ma. Istnieje jednak jedna zasadnicza różnica w sposobie spłukiwania wody. Nie chodzi mi tutaj o proces naciśnięcia spłuczki, ale o to jak spłukuje się sama woda. W europejskich toaletach zwykle po naciśnięciu spłuczki, zanieczyszczona woda w toalecie jest wypychana przez czystą wodę z obręczy toalety (tę wodę, która spływa z góry, wiecie ;) ) Natomiast toalety amerykańskie zwyczajnie zasysają brudną wodę, po czym toaleta wypełnia się czystą wodą.

Wadą amerykańskich toalet jest to, że mają tendencję do częstszego zapychania się. W Polsce jeszcze nigdy nie używałam tzw. plunger czyli tej pompki/przepychacza do odblokowania zapchanego sedesu, natomiast to, jakie akcje miałam z amerykańskim sedesem możecie przeczytać gdzieś na moim blogu w poprzednich postach. Tak na wszelki wypadek ostatnio kupiłam sobie 'żmijkę' do odblokowywania toalet w razie gdyby pompka zawiodła. 

Kolejna sprawa to okna. Okna amerykańskie w większości domostw otwierają się w górę, a zamykają w dół. Jest to trochę problematyczne, ponieważ mam problem z otwieraniem większych i cięższych okien. Zwykle daję radę, ale czasem muszę się trochę pomęczyć. Otwieranie polskich okien w zawiasach jest znacznie łatwiejsze.


Przejdę teraz do materiału, z którego budowane są domy... Często czytałam wypowiedzi w dość żartobliwym tonie, że Amerykanie mają domki z dykty i kartonu ;) Poniekąd tak. Są tutaj oczywiście domy murowane, ale istnieją też takie, które zbudowane są z kawałka dykty, albo innego materiału przypominającego drewno, z gipsu oraz z takiej jakby zewnętrznej boazerii dla ozdoby domu z zewnątrz. Kiedy patrzę na ściany w domu, w którym obecnie mieszkam, to widzę trochę muru, trochę drewna, trochę dykty (jak stuknę w ścianę, to słychać echo).






Coś jeszcze? Acha! Wszechobecna klimatyzacja. Amerykańskie urządzenia wyglądają jednak trochę gorzej niż te, które widziałam w Polsce. Zwłaszcza na zewnątrz domu...


Ta skrzynka wystająca z okna to właśnie klimatyzator. Niektóre montowane są w ścianach, inne zaś w oknach. Z tymi oknami to jednak kiepski pomysł, dlatego, że odbiera to światło pomieszczeniom w domu.

A na koniec... wspomnę, że większość domów zabezpieczona jest alarmem antywłamaniowym.




Przepraszam Was najmocniej za zwłokę w publikowaniu postów, jednak różne rzeczy mnie teraz rozpraszają. Został mi jeszcze tylko troszeczkę ponad miesiąc w Maryland. Myślę więc, co będziemy musieli wyrzucić, zostawić, co zabrać, jak zapakować itp. Nasz samochód, to nie typowa amerykańska pół-ciężarówka, pół-autobus, czy pół-pick up ;) Tutaj zaliczałabym go, do tych mniejszych, więc miejsce mamy ogrniaczone. Na pewno zostawimy naszemu wynajmującemu biurko, ja pozbędę się starych ręczników i kilku ubrań zapewne. Przeglądam też oferty mieszkań i domów do wynajęcia w Północnej Karolinie, tak na wszelki wypadek, gdyby w samej bazie nie było dla nas miejsca, co może się zdarzyć. W razie czego mam kilka domów i apartamentów na oku w pobliskim miasteczku, w bezpiecznej dzielnicy. Cieszę się na tę przeprowadzkę. Dlaczego? W końcu będę mogła pracować, uczyć się oraz będę mogła mieć swojego wymarzonego pupila - kota, którego zaadoptuję ze schroniska, albo wezmę od kogoś, kto chciałby oddać kotka w dobre ręce :)

P.S. Za pomysł na tego posta chciałabym podziękować jednej z moich czytelniczek - Patrycji. Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

39 comments:

  1. Ten wiatrak pod sufitem sluzy tez do "mieszania" powietrza jak klimatyzacja pracuje. Normalnie jest tak, ze w domu jest gorace powietrze, z klimatyzacji wali zimne i zeby wyrownac temperature w calym pomieszczeniu, wlacza sie wlasnie taki wiatrak (osobiscie nigdy tego nie robie) zeby wymieszac to wszystko.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mi się jeszcze nigdy nie zdarzylo wlaczyc tego witraka, kiedy dzialala klimatyzacja. Wlaczalam go wtedy, kiedy wylaczyla sie klima i np. otworzylam okno, a za oknem bylo jak w piekarniku, to wtedy nad lozkiem wlaczylam ten wiatrak. Wtedy nie bylo mi ani za zimno, ani za gorąco :)

      Delete
    2. Odwazna jestes, ja przez cale lato nie otwieralam okien. A z tym wiatrakiem, to sama dowiedzialam sie dopiero w zeszlym roku od wlasciciela domu, ktory wynajmowalismy (z zawodu budowlanca), bo tez nie uzywalam nigdy tego urzadzenia.

      Delete
  2. :)Dodał bym maszt na którym powiewa flaga i nie tylko w dni świąteczne.Piwnice zagospodarowane mniej lub więcej.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja ym powiedziala, ze ta flaga powiewa calusienki rok. Ale masz racje Macieju, ten słynny basement. Jest jeszcze mnóstwo innych rzeczy, więc oznacze tego posta jako part 1. :) Pozniej jak sie troche tego nazbiera, to dodam kolejnego posta.

      Pozdrawiam!

      Delete
    2. i garaz, ktory sluzy jako skladzik bynajmniej nie samochodow :)

      Delete
    3. o i zapomnialam o mlynkach w zlewach :)

      Delete
    4. O tak o garazu to juz cos wiem i widze :) w jednym garazu widzialam same kartony wypalnione jakimis rzeczami

      Z młynkiem w zlewie sie jeszcze nie spotkalam. Ale chyba bym nawet nie chciala, bo znając mnie to sobie paluchy poucinam :P jestem gapa z głową w chmurach

      Delete
  3. A sama wysokość toalety? Jak byłam w Kanadzie byłam w szoku, że są one tak niskie ;) Z drugiej strony, po czasie można stwierdzić, że jednak dla organizmu jest to jednak lepsze ;)
    Mój mąż wyjeżdża pod koniec września, ja mam nadzieję w przyszłym tygodniu wysłać ostatnie formularze do NVC i wyjechać w październiku/ listopadzie. Ciekawa jestem jak będzie wyglądało nasze mieszkanko (będziemy zatrzymywali się na początku u siostry męża, w Oklahomie i piętro domu będzie dla nas)... Mam jednak nadzieję, że nie będzie takiej klimatyzacji w oknie jak na zdjęciu ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To, że niższe, to chyba zauważyłam w hotelu w Bostonie i takie bardziej jajowate i szersze mi sie wydawały, ale nie mam teraz zabardzo porównania haha ;)


      Tak, klimatyzaja w oknie to kiepski pomysł :(

      Daj znać jak Ci się będzie mieszkało i jakie różnice zauważyłaś :)

      Delete
    2. Nam się znów zmieniło, na lepsze, bo ja będę raczej miała pracę jednak w Indianie. Właśnie dzisiaj przyszedł długo oczekiwany mail ;) Więc już sama nie wiem gdzie dokładnie zamieszkamy. Ale nie wchodzi nic innego w grę jak Oklahoma i Indiana ;) Do czerwca - potem mąż pewnie będzie zatrudniony gdzie indziej, już w zawodzie. Ciekawe czy zniżki dla małżonków nauczycieli jeszcze istnieją na amerykańskich uniwersytetach ;)

      Delete
    3. Dzisiaj znalazłam twój blog, i ciekawa jestem jak ci sie podoba w Północnej Karolajnie ,jeżeli tam mieszkasz. A co do tych urządzen chłodniczych w oknach ,to chyba tylko w starych domach sie to używa. Teraz wszystkie domy mają centralną klimatyzację, a ty to przedstawiasz jakby w Ameryce były klimatyzatory tylko w oknach.
      Ja też jestem "fanką" Kącika Hani" Australia jest bardzo ciekawa

      Delete
    4. Masz racje - dawno nie zagldalam do tego posta, a teraz mi przypomnialas o centralnej klimatyzacji. W poprzednim domu mialam wlasnie taka skrzynke, a teraz mam wlasnie centralną. Napisze o tym przy okazji drugiej czesci tego posta :) Polnocna Karolina moze byc, ale wolalbym mieszkac w jakiejs wielkiej metropolii, a nie na wsi ;)

      Delete
  4. Haha, co do tych pryszniców masz rację! Miałam nie lada kłopot, jak pierwszy raz zmęczona podróżą z Pl chciałam wziąć prysznic, ale gdzie jest przełącznik z kranu (aby napełnić wannę) na prysznic? Ot Ci zagadka nie lada;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja miałam chwile zwątpienia kiedy przyleciałam do Bostonu i chciałam wziąć prysznic w hotelu, a tu takie dziwne coś do ściany przykleone i jak tego użyc... jakas srebrna nakrętka, no ale pokombinowalam i odkrecilam ciepla wode haha ;)

      Delete
  5. Super post, bardzo pomysłowy, Patrycja ma łeb! :D Więcej takich postów różnicowych.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie. Patrycja przypomniała mi o rzeczach, których już prawie nie zauważam :)

      Delete
  6. Plaskie wlaczniki do swiatel jak najbardziej istnieja w USA i sa calkiem popularne. Te "cyplowate" widzialam tylko w starszych budynkach i w mieszkaniach z prefabu. Sami nigdy ich nie mielismy.
    I jesli ma sie "stopniowane" swiatla czy inne energo-oszczednie dimmersy, to plaskie wlaczniki sa niezbedne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze nie tak popularne jak w Polsce chyba ;) Do tej pory chyba żadnego nie spotkałam, albo może spotkałam, ale nie zwróciłam uwagi. Pod koniec września będę w hotelu, tam posprawdzam wszystkie pomieszczenia :)

      Delete
    2. Bardzo podobają mi się te płaskie włączniki.
      Głupie pytanie: czy w Polsce można dostać coś takiego, jeśli nie, czy Amerykanie nazywają jakoś szczególnie te włączniki?


      Pozdrawiam i przepraszam jeśli to głupie pytanie :)

      Delete
    3. This comment has been removed by the author.

      Delete

    4. wpisz na allegro "amerykanski wlacznik" :) Pozdrawiam Ci serdecznie! :)

      Delete
    5. Dziękuję!

      Wszystko sprawdzałem, tylko nie allegro :)

      Delete
  7. Tak świetna jest pierwsza część tego posta, że już nie mogę doczekać się na drugą :D

    ReplyDelete
  8. Ja dodalabym jeszcze ze w wielu mieszkaniach zamiast podlogi polozona jest wykladzina oraz ze na wyposazeniu kuchni obowiazkowo jest zmywarka. Bylismy ostatnio u amrykanskich znajomych i podawali jedzenie na papierowych talerzach ze wzgledu na to, ze popsula im sie zmywarka ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. To dlaczego ja nie mam zmywarki ? :( Kurcze, wiesz co, ja przeglądałam oferty z mieszkaniami i domami do wynajęcia i nie w każdym była zmywarka, a przynzam, że po 5 miesiącach zmywania marzę o niej i nie wezmę mieszkania bez zmywarki :)

      Co do wykładziny hmm... ja mam tutaj wykładzinę w jednym pomieszczeniu tylko, reszta to terakota na podłodze :) Ale możliwe, ze jest to bardziej poularne gdzie indziej :)

      Mysle ze tez o tym napisze zaniedługo :)

      Delete
  9. O, jak miło się czegoś dowiedzieć o amerykańskich domach :) Ja się zawsze zachwycałam tymi oknami, ilekroć je widziałam w jakichś serialach, ale chyba jednak mnie przekonałaś, że to nic fajnego... A te kurki przy prysznicu wyglądają zjawiskowo :)

    ReplyDelete
  10. Kiedy po raz pierwszy byłam w Stanach to najbardziej miałam trudność z przyzwyczajeniem się do odkręcaniem wody w prysznicu, pamiętam też akcję z odtykaniem toalety :D oczywiście okna też nie potrafiłam otworzyć :)
    Tak się przyglądam temu żyrandolowi z wiatrakiem i wygląda prawie identycznie jak u mnie w kuchni :)

    ReplyDelete
  11. Ciekawy post.Ja po 10 latach to juz tych roznic nie zauwazam.Ale pamietam ze jak pierwszy raz przylecialam do Polski to nie moglam sie przystosowac do prysznica(za mala kabina).Z roznic jeszcze tu zauwazam ze nie ma czegos takiego jak firanki i ze czasami prosto z dworu wchodzi sie do najwiekszego pokoju na dywan/wykladzine.No i jescze trawniki ktorych nie cierpie i sie pozbylam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Firanki to chyba tylko w Polsce widzialam. Bo Niemcy, Dunczycy ich nie mieli i idac ulica mozna bylo im doslownie do chaty zajrzec czasem :P Brak firan mnie nie dziwi :D

      Ja jeszcze do roznic dodalabym łóżka, ktore zwykle sa wieeeelki i wysokie, ze jak na nie wejdziesz i usiadziesz to mozesz machac nogami nie dotykajac podlogi :D To mi sie zawsze bardzo podobalo :D

      Delete
  12. Oj tak kocham te wielkie i wygodne lozka:)

    ReplyDelete
  13. Kiedy się wprowadziłam do mojego pierwszego mieszkanka w Szwecji miałam identyczne włączniki światła, które były tam od wybudowania bloku czyli ok 50 lat. Już takich nie zakładają.

    Takie żyrandole tez sporo osób w SE, ja ich nie lobię :/ są brzydkie i nie lubię jak mi coś się kreci nad głowa :)

    Tak sobie pomyślałam i u mnie w SE również jest wiele elementów które rożni mieszkanie w PL

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mi tez sie takie zyrandole nie podobaja. zwlaszcza, ze gdzie nie spojrze widzem ze sa robione na jedno kopyto. Wolalabym bardziej prosty i sterylny design.

      Napisz post o tym czym sie roznia domy w SE od domow w PL :D

      Delete
  14. Dzieki za notke! Udala Ci sie wyjatkowo:) Czekam na nastepne czesci. Jestem ciekawa co wymyslisz:)

    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  15. A ja właśnie do domu zakupiłam takie dźwigniowe włączniki do światła, tylko mosiężne i zdecydowanie ładniejsze niż te na obrazku. Ciekawe jak się będą sprawdzać? Sama jestem ciekawa!

    ReplyDelete
  16. Amerykańskie włączniki były w Polsce popularne przed II wojną światową. U mojej babci były takie okrągłe,z czarnego bakelitu.

    ReplyDelete