Monday, March 10, 2014

Trzeci i ostatni dzień w New York City!

Tak, wiem, była mała przerwa na łączach, ale musicie mi wybaczyć - walczę o utrzymanie mojej średniej na studiach :D Póki co idzie mi dobrze, ale odpukać, mam nadzieję, że nie zawalę z niczym sprawy ;) Dzisiejszy dzień postanowiłam poświęcić na blogowanie. Wybaczcie mi tylko to, że komentarz będzie tym razem ubogi, ale muszę się zmieścić pomiędzy esejem, a gotowaniem obiadu ;) Czasu mało, ale jestem Wam winna posta za Waszą cierpliwość! :)

Przyszedł czas na opisanie trzeciego i zarazem ostatniego dnia w NYC. No niestety, moje wyjazdy do NYC są krótkie, ale w miarę możliwości intensywne. Zawsze mam sporo rzeczy zaplanowane, ale nie wszystko wypala, więc zdarza się jeść w pośpiechu i przebiegać przez ulicę ;) 

16 stycznia

Na ostatni dzień zaplanowaliśmy więc Top of the Rock. Pogoda co prawda nie zachęcała do wychodzenia z hotelu, bo temperatura od poprzedniego dnia spadła i ledwie udawało mi się utrzymać aparat w skostniałych dłoniach. 

Kilka ujęć z drogi:

W tym momencie przechodziliśmy przez jezdnię pomiędzy taksówkami ;)
GE Building

Nawet nie widziałam kto występował w tym programie, ale przy oknie zjawiła się grupga fotografów, którzy za wszelką cenę próbowali coś utrwalić ;)

NBC

GE Building

Pokrążyliśmy dookoła GE Building i w końcu weszliśmy do środka. Pogoda nie zapowiadała klarownego widoku, ale co tam... wchodzimy!


Wybraliśmy bilety ROCK MoMA czyli wejściówkę na taras Top of the Rock oraz do Museum of Modern Art.

Widok na Empire State Building oraz górujący nad dolnym Manhattanem Freedom Tower


Kolejny raz widzicie mnie w tym samym płaszczu, ale muszę przyznać, że jest niezniszczalny. Co więcej, zbieram dzięki niemu sporo komplementów ;)


Podziwianie widoków przy tej pogodzie strasznie nas wyziębiło, zatem pierwsze co zrobiliśmy po zejściu w podziemia, to odwiedzenie pierwszego lepszego baru, gdzie serwowano zupy. Moja była krabowa:


Teraz czas na Museum of Modern Art:


Patrząc na ten krótki film już się wystraszyłam, że pokazują nieżywego kotka (wszystkie można się teraz spodziewać po ... sztuce), ale na szczęście po kilku sekundach zaczął się ruszać. Uff...

Nie, to nie jest do jedzenia, choć wygląda jak kanapki m.in. z Nutellą ;)

Powyżej na zdjęciu widzicie fotel jakby co ;)


Obraz poniżej zapewne znacie. Jest to słynne dzieło Pablo Picasso - Les Demoiselles d'Avignon. Mogliście ten obraz zobaczyć m.in. w filmie Titanic, ale prawda jest taka, że mimo iż za czasów Titanica obraz już istniał, to nigdy nie był na pokładzie tego brytyjskiego transatlantyku i też nie zatonął. Co więcej, główna bohaterka filmu Camerona trzyma ten obraz w rękach i wydaje się, że nie jest on szerszy niż metr, może półtora. Prawdziwe dzieło jest znaaaaaacznie większe - mierzy dokładnie 243.9 cm × 233.7 cm ;)



Pablo Picasso - Les Demoiselles d'Avignon
Widok z jednego z okien w MoMA
Vincent van Gogh - Starry Night
Renaissane Times Square Hotel - jeden z najlepszych hoteli w jakim miałam okazję przebywać. Niestety nie podczas tej wycieczki, a poprzedniej.

Tak się zwykle dzieje, że każdy dzień który spędziłam w Nowym Jorku zwykle kończył się na Times Square ;)


I to by było na tyle z naszej nowojorskiej wycieczki. Kiedy znów planuję powrót do NYC? Możliwe, że w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, żeby zobaczyć jak miasto jest ozdobione, ale to będzie moja ostatnia wyprawa do NYC zimą. Kolejne wizyty planuję już tylko na wiosnę i lato ;)

I jak zwykle w siedząc w taksówce śledzę trasę z Manhattanu na lotnisko ;)