Sunday, December 17, 2017

Randkowanie online z amerykanskimi żołnierzami na misji, czyli o oszustwach matrymonialnych.

Nie pamiętam już ile maili dostałam od swoich czytelniczek opisujących sytuację, w której to poznały Amerykanina, żołnierza i w dodatku na misji w Iraku, Afranistanie, Syrii itp. Scenariusz zazwyczaj wygląda bardzo podobnie - najpierw jest tzw. "urabianie ofiary" poprzez czułe słówka, a po jakimś czasie zaczynają się prośby o wysłanie pieniędzy... Pozwolę sobie przytoczyć kilka maili, ktore dostałam i mam nadzieję, że moje czytelniczki się na mnie za to nie obrażą. Piszę tego posta w dobrej wierze i dla Waszego bezpieczeństwa.

Zachowałam oryginalną pisownię, ale usunęłam/zmodyfikowałam części maili - (...), by czytelniczki nie zostały zidentyfikowane, gdyż być może sobie tego nie życzą.

Czytelniczka nr 1 napisała:

"Dzień dobry nazywam sie (...) znalazłam twoja strone w internecie bo szukałam informacji na temat żołnierzy amerykanskich na misjach mam do ciebie kilka pytan może mi pomożesz w podjęciu decyzji. Kilka miesiecy temu poznałam na jednym z portali żołnierza amerykanskiego który obecnie jest na misji na granicy syryjsko-tureckiej, ma tam byc do konca roku (...) co jednak spędza mi sen z powiek to od pewnego czasu prosba o rejestrację narzeczonej zeby mógłm dostac 3 miesięczny urlop. Moje pytanie do ciebie jest takie czy jest coś takiego jak rejestracja narzeczonej czy z tym wiaże sie jakas opłata [wspomniał ze moze to byc 500$] że jego konto w stanach jest zamrożone jak on jest na misji (...) troche to dla mnie dziwne nie chciałabym posądzac go o jakies oszustwo ale (...) musze być ostrożna. On jest oficerem US NAVY nazywa się (...) czy mozesz mi jakos w tym moim problemie pomóc prosze cię i dziękuję" 

Czytelniczka nr 2 napisała:

"Dzień dobry, jestem Polką. proszę o pomoc bo szukam prawdy A może chęć pomocy. Sama już nie wiem. Od dwóch miesięcy na Facebook zaczepił mnie pewnie amerykański żołnierz. Nie wiem czy jest prawdziwy, czy ktoś się nie podaje za człowieka który może już zginał. mam parę danych osobowych w tym numer telefonu który jest zarejestrowany w USA...człowiek który się że mną kontaktował nazywa się (...) i ma założony portal na fc, jego tel przez który komunikuje się watch app jest zarejestrowany na inną osobę, sprawdzałam, osoba ta miała lokalizację w niektórych jednoskach amerykańskich. Martwi mnie czy dana osoba jest ta osoba za którą się podaje. On jest na misji w Syrii, a mieszka w Północnej Karolinie Raleigh Nc... Jeżeli mówi prawdę myślę że jego stan psychiczny jest zły i potrzebuje pomocy...ma niby tylko syna z którym nie ma kontaktu, prosi o pieniądze. A nawet błaga, na naprawe komputera. żona niby zginęła 5lat temu w wypadku. Wysłałam owemu żołnierzowi linki skopiowane o oszustach portalowych którzy się podają za takich jak on. Zarzekał się nie wystraszył ... kontakt z nim jest mój teraz minimalny mam jego maila i numer telefonu z którego ma założone watch app...non stop prosi, blaga o pomoc. nie wiem czy jest prawdziwy czy potrzebuje tej pomocy, czy wojsko może mu pomoc. przede wszystkim sprawdzić czy ktoś nie podaje się za osobę która nie jest. posiadam jego zdjęcia jak może teraz wyglądać bo na fc jest młodszy. mam też te dane w których była lokalizacje z tego numeru telefonu to ten na dole. Proszę o pomoc i w miarę szybka odpowiedź bo może naprawdę człowiek potrzebuje pomocy. pozdrawiam"

Czytelniczka nr 3 napisała:

"Cześć!
Poznałam przez internet amerykańskiego żołnierza, BARDZO przypadliśmy sobie do gustu, chcielibyśmy być razem. On pracuje jako "U S Army detective in service" i przebywa teraz na misji pokojowej w Nigerii ( w związku z Boko-Haram). On pisze, że nie może mnie odwiedzić, musiałby mnie wciągnąć na "listę rodziny", oczywiście jako narzeczoną (to się nazywa chyba "fiancee report document") i dopiero on może mnie zarejestrować tam (to register), rozpocząć całą procedurę. Wtedy dopiero może złożyć wniosek o wakacje i mnie odwiedzić. Nie może mnie rzekomo odwiedzić nawet wtedy gdy skończy misję i wróci do domu (no chyba że będę już jego narzeczoną), ponieważ musi "report to station all time". Przepraszam za mój sposób pisania, ale chciałabym, żebyś mnie dobrze zrozumiała. :-) Chcę jak najdokładniej przekazać to, o czym on do mnie pisał.
W związku z powyższym mam ogromną prośbę, czy mogłabyś mi w wolnej chwili odpisać- jako doświadczona w tym temacie- czy to co on pisze jest prawdą (chodzi mi o to, czy rzeczywiście są takie procedury, masa dokumentów, środki ostrożności...)? Ewentualnie podać też linki do informacji na ten temat?
Dziękuje bardzo za odpowiedź i pozdrawiam"

Z góry przepraszam za to, że muszę Was brutalnie pozbawić złudzeń, ale każdy e-mail od żołnierza "na misji," który prosi o pieniądze pod jakimkolwiek pretekstem, czy to by "zajerestrować narzeczoną" lub po to by "dostać pozwolenie na urlop by przyjechać do Polski czy innego kraju," "dodać Was na jakąś listę" albo "bo potrzebuje pomocy" czy też dlatego, że "jego konto jest zamrożone" to OSZUSTWO! Nie dajcie się na to nabrać. Te typki zazwyczaj siedzą w jakiejś Nigerii itp., kradną zdjęcia z Facebooka, Instagrama czy profilu randkowego amerykańskiego żołnierza i podają się za tę osobę. NIGDY NIE WYSYŁAJCIE PIENIĘDZY. Po prostu zaufajcie temu, co piszę. Mój mąż jest amerykańskim żołnierzem i NIGDY nie musiałam mu wysyłać pieniędzy, NIGDY jego konto w USA nie było "zamrażane," NIGDY nie musiał mnie wpisywać na żadną listę by mnie odwiedzić, nawet wtedy kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, a on był na misji. Nie jest wymagana też żadna wpłata na "urlop żołnierza" a już na pewno nie jest wymagane by wpłat uiszczała żona/narzeczona/dziewczyna żołnierza, który chce wziąć urlop.

Dziękuję Wam, że do mnie o tym piszecie. Będzie to przestroga dla innych dziewczyn. Te typki grają na Waszej empatii by wyłudzić niemałe pieniądze. Proszę Was, bądźcie ostrożne i pamiętajcie, że kiedy pojawia się temat wysyłania pieniędzy, po prostu zablokujcie delikwenta. 

No comments:

Post a Comment