Friday, March 2, 2012

Boston - The Prudential Tower

Boston 18. lutego 2012 - The Prudential Tower

Wspominałam już, że amerykańskie budynki są przeogromne oraz, że nigdy takich nie widziałam w Europie? Wieżowce zawsze przyciągały moją uwagę. Lubię patrzeć na ogromne rzeczy stworzone ludzką ręką... ich wielkość pokazuje ci jak małym jesteś człowiekiem i jak mało znaczące jest twoje życie. To uczucie może być na swój sposób miłe... dlaczego? Pozwala zdystansować się do siebie, swoich trosk i problemów... wtedy dostrzega się jak mało one znaczą.

Kiedy wyszłam z małej restauracyjki Dunkin' Donuts, czekało mnie jakieś pół godziny drogi pieszo do kolejnego punktu, który spisałam na swoim planie - The Prudential Tower
































Budynek Prudential Tower rozpoznacie zwyczajnie po napisie "PRUDENTIAL" na nim ;)


Dlaczego akurat to miejsce musiałam zobaczyć? Czy to ma coś wspólnego z przyklejoną do Prudential Tower galerią handlową i moim zakupoholizmem? Troszeczkę, ale tym razem celem był Skywalk! :) Czyli jak byśmy to po polsku nazwali - taras widokowy:














Mówi się, że jedną z cech charakterystycznych dla Nowego Jorku są żółte taksówki, w Bostonie natomiast dominowały białe, co widać m.in. na powyższym zdjęciu :)












Na pierwszym planie (zdjęcie powyżej) - John Hancock Tower - najwyższy wieżowiec w Bostonie. Jeden z najwyższych budynków w Stanach (na 50. miejscu).



Z jednej strony mogliśmy oglądać panoramę Bostonu, a z drugiej... znajdował się m.in taki pokój w którym pozostały pamiątki po emigrantach (nie jestem do końca pewna, czy pamiątki te pozostawili ci, którym udało się wyemigrować do Ameryki czy ci, którzy zostali odesłani do swojego kraju, ale postanawiam wkrótce zgłębić temat)... a więc... pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy w tym pokoiku, to Puzzle dla imigrantów, którzy nie posługiwali się językiem angielskim (zdjęcie powyżej).

Dokumenty ludzi, którzy próbowali przedostać się do Ameryki.



 Wszystko o imigrantach z Europy. Polacy też się tam znaleźli:



A to (zdjęcie poniżej) tzw. Szepcząca ściana -  wystarczyło przyłożyć ucho do jednego z tych małych czarnych punktów/otworów/głośniczków i posłuchać, czego? Np. The Law Makers: Debating immigration at the Highest Levels:





Utwór, którego możemy posłuchać w pomieszczeniu z różnymi rzeczami dotyczącymi emigracji do USA:


A tutaj pytania z testu na obywatelstwo, który obowiązuje w dzisiejszych czasach. Dla mnie pytania są dość proste, bo zdawałam na studiach egzamin z historii USA i dużo pamiętam :)



Walizki, zdjęcia i inne podręczne rzeczy, które zostawili imigranci...




















2 comments:

  1. :)Czy czułaś jak strasznie dmucha na parterze tych wysokościowców.Muzeum emigracji odebrałem tak trochę smutno,może dlatego,że sam kiedyś stałem na żółtej kresce przed emigracyjnym urzędnikiem.

    ReplyDelete
  2. Masz na myśli poza budynkiem? Wiesz... sporo jest takich przewiewnych miast, chyba zwłaszcza tam, gdzie jest dostęp do wody, tak jak w Bostonie czy Nowym Jorku... może z nad oceanu dość mocno wieje? Ja akurat mój ostatni dzień trafiłam na dość silny wiatr, aż liście wirowały.

    Muzeum emigracji było faktycznie smutne i wydaje mi się, że zostało pokazane w dość nieprzyjemny sposób tzn. głównie chodzi mi o muzykę, którą puścili w środku - dwóch kolesi śpiewało o tym, że "It's a privilege to be American" i ogólnie o tym jak rygorystycznie traktuje się nowoprzybyłych

    ReplyDelete