Monday, July 16, 2012

Kolejna część ulubionych amerykańskich produktów spożywczych

Ostatnio pojawiło się kilka nowych produktów, które regularnie goszczą w mojej kuchennej szafie i lodówce. Oto oni:


Jet-Puffed Miniature Marshmallows, czyli miniaturowe pianki, które wrzucam do kawy. Zwykle swojej kawy nie słodzę, bo staram się ograniczyć cukier, wtedy do kubka wrzucam kilka tych malutkich pianek. Gdybym osłodziła kawę i wrzuciła pianki, to byłby to ulepek nie do wypicia ;) Dobra alternatywa do cukru (chociaż i tak zamiast cukru do napojów wlewam albo syrop klonowy albo miód). Pianki to tylko takie ciekawe urozmaicenie, ale są pyszne ;)



Na pewno większość z Was zna te kolorowe, słodkie fasolki Jelly Beans. Tak, cukier, cukier i jeszcze raz cukier, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić. Wyglądają jak twarde cukierki, ale w środku są galaretkowate/gumowe jak kto woli. Każdy kolor ma swój smak - truskawka, pomarańcza, cytryna, wanilia, kawa, czekolada, jabłko, cynamon, lemoniada, limeta, arbuz, jagoda itp. (mój ulubiony to ten błękitny - jest widoczny na zdjęciu. Nie lubię czarnego - ma smak lukrecji, okropność).Na opakowaniu tych cukierków można przeczytać jaki smak ma dany kolor cukierka, ja jednak wolę nie czytać, lubię kiedy smak cukierka jest dla mnie niespodzianką ;) A na tym polega cały FUN z Jelly Beans! :)

  

Bathouse Farms to kolejny smoothie (chociaż nie wszystkie są owocowe), który jest bardzo zdrowy i pyszny. Nie zawiera glutenu, konserwantów, sztucznych barwników i smaków oraz nie jest wyprodukowany z genetycznie modyfikowanej żywności. W każdej buteleczce zamknięte są cenne dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia witaminy: A, D, B12, B6, C, a do tego żelazo, magnez, cynk i wapń. Polecam spróbować! :) Moim ulubieńcem jest ten pierwszy od lewej - KLIK


Tutaj mamy opakowanie Crispy Fried Onions - czyli smażona, chrupiąca cebula. Nadaje się do kanapek, domowych hamburgerów czy do posypania jakiegoś dania obiadowego jeśli ktoś lubi cebulę. Ja zwykle posypuję tą cebulką kanapki z majonezem i jajkiem gotowanym. Pycha!


Earthbound Farm Organic - to wiosenna mieszanka, czyli świeży szpinak, sałata oraz rukola. Świetny dodatek do obiadu, do kanapek, można też doprawić samą mieszankę, dodać kilka ulubionych warzyw, ser feta czy inny, który lubimy i zrobić pyszną sałatkę. Częsty gość mojej lodówki, ale trzeba jeść szybko, bo liście więdną po dwóch dniach.



Heinz - Hot Dog Relish - to słodko-kwaśny dodatek do hot dogów, który podpatrzyłam przy okazji jedzenia hot dogów na meczu baseballowym ;) Jego głównym składnikiem jest ogórek (tylko nie wiem czy kiszony czy konserwowy :P) Tak czy inaczej, jeśli robię hot dogi w domu, to jest to obowiązkowy, pyszny dodatek ;)


Kolejny smoothie ;) Owocowy. Tylko uważajcie, bo jego kolor może szokować - jest taki zgniło zielony i gęsty, ale smakuje wspaniale. Nie dodaje się do niego cukru, więc nie jest zbyt słodki. Bogaty w witaminy. Często popijam w ciągu dnia. Butelka jest duża, więc spokojnie wystarcza mi na 3 dni. 

To by było na tyle jeśli chodzi o produkty spożywcze, które "odkryłam" ostatnio i które bardzo polubiłam. Oczywiście nie są to wszystkie produkty, które pochłaniam ;), ale nie chcę tutaj pisać o makaronach, pieczywie (które prawie wszędzie jest obrzydliwe i śmierdzi chemią na kilometr, więc wolę piec sobie własny chleb i bułki) czy ziemniakach, bo chyba nie ma sensu pisać o czymś co wszyscy znają ;)

Oczywiście jeśli w międzyczasie pojawi się coś w mojej lodówce, co jest warte uwagi, dam znać :)

31 comments:

  1. Bolthouse ma jeszcze truskawkę z bananem - pyszny jest!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też piłam i potwierdzam :)

      Delete
    2. :) mnie skusiłaś na ten z mango, na pewno spróbuję

      Delete
  2. Bardzo lubię czytać Twojego bloga :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja bardzo lubię czytac takie komentarze :) Dziękuję :)

      Delete
  3. Mmm.. Smoothie :) W Polsce nie da się ich znaleźć (a przynajmniej nie tak pyszne jak w UK albo Kanadzie). Czuję, że będę w niebie :) Jelly Beans - są koło mnie w Almie ale drogie jak diabli (mała paczuszka ponad 10zł) więc jeszcze nie próļowałam, ale kusisz, kusisz ;) Natomiast takie małe marshmallows zalegają u mnie w szafce już od ponad roku, bo do kawy mi to nie smakuje (pijemy cappuccino z ekspresu ciśnieniowego więc ma sporo mleka a więc jest już słodkie dzięki temu), kakao nie pijam, nad ogniskiem też się upiec nie da, bo za małe (a dużych białych nie mogę nigdzie znaleźć :( ).
    Ja właśnie robię dziś chlebek na zakwasie (w Polsce pieczywo też okropne - może i smak dobry, ale ta chemia w środku...). Jaki masz przepis na chleb? Bo mój wychodzi zbity (to chyba dzięki zakwasowi) i chociaż B. go lubi, to ja bym wolała bardziej puchaty :)).
    Powiedz mi, czy życie w Stanach jest sporo droższe od tego w Polsce. Chodzi mi o produkty spożywcze, takie podstawowe - mięso (głównie indyk), warzywa, owoce. Pytam, bo ja pewnie będę pracowała od stycznia (wcześniej "wolontariat", a mąż z racji zawodu dopiero dostanie pracę od połowy przyszłego roku (ale będzie szukał czegoś "na chwilę" po przyjeździe) i nie za bardzo wiem czy realnie liczę że 300$ na dwie osoby to wystarczająca suma, ze wszystkimi przyjemnościami włącznie ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uwielbiam Jelly Beans, ale nie mogę brać ze sobą do łóżka całej paczki, kiedy coś czytam, bo wyjadłabym wszystko a potem by mnie pół nocy mdliło. Zwykle wysypuję kilka na malutki talerzyk i tylko na tyle sobie pozwalam.
      Mój chlebek też wychodzi taki zbity bardziej,a też chciałabym puchaty, nie wiem jak to zrobić niestety :( A nie robiłam jeszcze na zakwasie, bo nie chce mi się tego hodować ;) Ale po przeprowadzce do NC zacznę ;) Za to polecam Ci serdecznie bułeczki na maślance, palce lizać :D http://paulinka-to-ja.blogspot.com/2012/01/bueczki-na-maslance.html ja robie bez tych wszystkich posypek

      Czy życie w USA jest droższe od tego w Polsce? Hmm... i tak i nie. Zależy co masz na myśli... bo żywność dla Amerykanina jest tańsza w USA niż żywność dla Polaka w Polsce. Ja za 100 dolarów mam pełen kosz, a w Polsce za 100 zł nie wyspełniłabym tego kosza chyba nawet do połowy (zalezy co bym kupila oczywiscie), ale tutaj za 100 dolców spokojnie się zaopatrujemy na tydzien a czasem i na dluzej jesli chodzi o jedzonko. Tansza jest tez elektronika. Natomiast np. wizyta u lekarza czy naprawa samochodu juz nie wyglada tak barwnie - ostatnio za naprawe auta zaplacilismy 1800 dolarow. Ała. No i oczywiscie paliwo tansze niz w PL, bo jedyne 3.30 (srednio)zł za litr. Zalezy to chyba tez od stanu itp. ale taka mniej wiecej jest cena plaiwa.

      Moze kiedys zrobie zdjecie paragonu ze sklepu, to zobaczycie ile to wszystko kosztuje. W sumie dobry pomysl na post. Dzieki! :D

      Delete
    2. Bułeczki wyglądają cudnie, już dodałam drożdże na listę zakupów ;)
      Co do zakupów w Polsce to na nasze dwie osoby dwa lata temu wydawaliśmy 800zł, a dziś 1000zł nie wystarczy (np. koreczki śledziowe to koszt ok. 6zł, mleko karton 2zł w sklepach typu Lidl, a zużywamy go sporo, bo do kawy, jogurtu domowego czy "kefiru" z grzybków tybetańskich (chyba tak się je nazywa)), nie mówiąc o owocach (winogrona 10zł/kg, agrest to samo), mięsie czy serach pleśniowych. My chcemy żyć jak w Polsce, tzn. zupy bez kostek bulionowych, mięso głównie z indyka, jogurty domowej produkcji, chleb też nasz (po Wielkiej Brytanii i Kanadzie nie zamierzam przerzucać się na zagraniczne pieczywo ;)). Dodatkowo oczywiście serki do chleba, żółty ser (bardzo drogi w Polsce jeśli brać pod uwagę to, że mój mąż z USA uwielbia cheddara, który tam jest podobno jak u nas gouda - serem podstawowym, ale nawet gouda jest już strasznie droga). Pierwszym zakupem będzie m.in. slow cooker, który w domu mam i kocham niezmiennie od dwóch lat :) Najgorsze jest to, że w zasadzie wszystko trzeba kupować od nowa, bo inne napięcie... A więc KitchenAid, ekspres, nawet czajnik ulubiony musi iść na sprzedaż :(
      Samochód na początek kupić chcemy do 2tyś.$, czyli byleby jeździł ;)

      Delete
    3. No własnie my kupilismy auto za chyba 3 albo 4 tys $, a na jego naprawde wydalismy polowe jego ceny... Ale jezdzi, ladnie wyglada, nie jest obity wiec na razie szafa gra ;)

      Delete
    4. Ależ ja zmienię temat, zaraz napiszesz, zebym się go trzymała ;) Ale chciałam zapytać ile mniej więcej kosztuje oc - średnio - czy jest to bliżej 500$ czy 1500 ;) i czy jest na kierowcę czy na samochód. No i jak się w Stanach jeździ? W Polsce zrobiłam prawo jazdy na początku 2010 roku ale jeździłam może 5-6 razy i przestałam bo się boję polskich kierowców ;)
      Ja wciąż czekam na list z NVS i martwię się, bo jak nie będę miała interview do końca sierpnia (czyli decyzji czy mam wizę czy nie) to wyjazd musimy przełożyć na grudzień :(
      Wczoraj w Almie sprawdziłam ceny Jelly Belly - za (na oko) 1/3 paczki z Twojego zdjęcia chcą 13zł. Odłożyliśmy ich zakup do przyjazdu do US ;)

      Delete
    5. To ja sie podepne pod Wasze komentarze, jesli mozna...
      Za ubezpieczenie auta w Kanadzie placilam cos okolo 800 CAD rocznie (mieszkalam w Quebecu) - autko male Honda Fit, ale nowka - niestety ten samochod uwazany jest za auto dla mlodziezy, wiec stawka na ubezpieczenie byla wyzsza.
      Tutaj placimy za oba samochody za caly rok 600 USD (wzielismy opcje "po 2 kierowcow na auto")- do tego co roku placi sie podatek od samochodu, nawet jak masz juz stary. To jest chyba 1% wartosci samochodu, no przynajmniej tak jest w NC.
      W Stanach jezdzi sie duzo spokojniej niz w Polsce. Tzn moj maz jest Kanadyjczykiem i on wPolsce nie potrafi jezdzic, woli jezdzic tutaj. Ja jestem przyzwyczajona do agresywnej jazdy w Polsce i jestem troche nerwowa za kierownica tutaj. Poza tym wszystko zalezy od tego gdzie bedziecie mieszkac. Dla mnie najgorzej jezdilo sie po Montrealu i Bostonie - cos w polskim stylu, przy czym duzo emigrantow z krajow arabskich (MOntreal), ktorzy maja w d***e czerwone swiatla, czy znaki stopu. Ale mimo wszystko nie jezdzi sie tak koszmarnie jak np w Arabii Saudyjskiej (dzieki Bogu bylam tam tylko pasazerem). W kazdym innym miescie jazda dla osoby, ktora nie lubila jezdzic w POlsce, to czysta przyjemnosc. Przy czym musisz uwazac na przestrzeganie przepisow, bo policja lapie duzo czesciej niz w Polsce i nie ma nawet szans, zeby dyskutowac z policjantem.

      Delete
    6. chyba mnie zbanujesz na tym blogu... :D zapomnialam o chlebku napisac. Jak juz przeprowadzcie sie do NC, to idz do sklepu Harris Teeter. Tam maja organiczne wypieki wlasnej produkcji i sa mega pyszne. W Kanadzie tez wolalam piec chleb na zakwasie, czy dla dzieciakow chalke, ale tuta jak przez przypadek maz kupil zwykly zytni chleb jeszcze goracy, to nie moglam sie nim najesc. Wciagnelam chyba pol bochenka z samym maslem. Teraz codziennie schodze dwa pietra nizej do HT po ten chleb.

      Delete
    7. Dzieki bardzo za wskazowke. Sprawdzilam juz w jakich miejscowosciach jest ten sklep i widze, ze jest w Fayetteville! :D Super!

      witoldyna: napisze o samochodzie jak zapytam meza o OC, bo juz mi kiedys mowil ile placimy, ale nie pamietam.

      Delete
    8. Dzięki :)
      Co do policji to wiem - mój mąż kiedyś pracował w US jako policjant :) Na szczęście szybko mu przeszło (już nie wiem, chyba mówił po roku albo dwóch) i zaczął inną karierę :) Ale dzięki temu wiem, że po prostu trzeba robić co mówią i nie dyskutować ;) W Polsce sam nie lubi jeździć, ale jakoś musi skoro ja nie chcę ;)

      Delete
    9. I zapomniałam :) O samochodzie jeszcze :) My tu płacimy koszmarne ceny (bo ja płaciłam więcej za swój wiek). Pod koniec lipca kończy nam się ubezpiecznie więc zobaczymy co nam zaproponują. W tym roku płaciliśmy 1300zł (3 lata temu nasze pierwsze oc (mój mąż nie miał żadnych zniżek bo nie miał długo samochodu) płaciliśmy... 2300zł!) także sumy podane wyżej wcale nie przerażają :) Najgorszy problem w tym, że w Polsce nie ma mowy bym wsiadła do samochodu na benzynę (jakaś dziwna reakcja, że od razu mnie mdli od zapachu jakiegoś jej składnika) i mam diesla. W stanach, z tego co wiemy od jego siostry i jej męża, takich samochodów jest mało i głownie duże, więc odpadają. Już się martwię co będzie.

      Delete
  4. Jelly Belly aaaa! kocham kocham, na szczęście można je kupić w Niemczech a mam blisko :) będąc w Stanach u mnie najczęściej gościło Reese's i śmietanki do kawy z Nestle - orzechowa najpyszniejsza!

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak, jak mieszkalam w Niemczech to tez sie zaopatrywalam w Jelly Beans w takim sklepie gdzie byly same slodycze :D i zawsze tam kupolwalam sobie mnostwo żelek i jelly belly :D

      Delete
  5. To post dla mnie, uwielbiam go, te nowości kulinarne zza granicy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje :D Pisze te posty z mysla o Tobie tez :D

      Delete
  6. Jak miło trafić na taki sympatyczny blog:) szkoda że u nas nie ma takich smoothie:( wyglądają na pyszne

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fajnie ze sie podoba :D A co do takich smoothies to sa w Polsce Kubusie, Pysie i cos tam jeszcze jakis Leo itp. kiedy jeszcze bylam w PL to czesto kupowalam :)

      Delete
  7. Dla mnie wszystko co inne, nowe wygląda przesmacznie ;) Chętnie bym wszystkiego wypróbowała! A takie pianki kiedyś kupiłam w Marks & Spencer, mega słodziutkie były :)

    ReplyDelete
  8. ojej, az sie pogubilam w tych komentarzach i zapomnialam polowe co chcialam napisac:
    1) cena benzyny 3,30 $ to chyba za galon :D
    2) MUSZE sprobowac ta odzywke do wlosow i to maslo do ciala,
    3) z Bahlsen'a pijemy nalogowo sok marchwiowy, a nie wiedzialam ze nie jest z warzyw modyfikowanych... super, kolejny plus dla tego soku,
    4) Jelly Beans - uwazaj, bo na Halloween moj syn trafil na jakas fasolke o smaku ... wymiotow... podobno koszmar. Ja staram sie trzymac od tego produktu z daleka, ale tez mam w kuchni w szafce i jak dzieciaki nie widza, to im wyjadam te o smaku chyba maslanaego popkornu. A widzialam na FoodNetwork w TV program, gdzie mowili z czego to sie produkuje i bylam w szoku, ze w sumie takie kolorowe a wszystko z naturalnych skladnikow.


    Ojej, tyle wiadomosci umiescilas w tym poscie, ze musze go chyba z 3 razy jeszcze przeczytac, bo zapomnialam co jeszcze chcialam dodac :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. 1) ja pisalam o zlotych ;) w przeliczeniu wychodzi wlasnie 3,30 za litr
      2) maslo uwielbiam i polecam :D odzywka jest wydajna i dzieki niej dobrze mi sie wlosy rozczesuja wiec spelnia swoje zadanie :D
      3) przy wyborze sokow staram sie przynajmniej tu dobrac najlepszy i najzdrowszy, bo ogolnie grzesze przy wyborze innych produktow - cukierki, cistka itp heh ;)
      4) ja nie jem tych o smaku maslanego popkornu, za mdly dla mnie, wole te niebieskie i jablkowe. Smaku wymiotow jeszcze nie mialam haha

      Pisz, pisz, uwielbiam czytac komentarze :D

      Delete
  9. te pianki strasznie by mi sie przydaly :)

    ReplyDelete
  10. Jadlam kiedys Jelly Beans, sa super niespodziankowe jesli sie nie czyta jaki kolor jaki ma smak :-)
    Musze sie rozejrzec w moich sklepach za smoothie, zwykle latem kiedy sa dostepne truskawki robie sobie zdrowotne koktajle sama, ale zima truskawki smakuja jak papier...

    ReplyDelete
  11. Jesteśmy oficjalnym dystrybutorem fasolek Jelly Belly w Polsce. Na dzień dzisiejszy dostępne są w sieciach sklepów Piotr i Paweł, Hubiz, 1minute oraz sklepie internetowym Top Candy.

    Wszystkiego dowiecie się na Naszej oficjalnej stronie na Facebooku:

    https://www.facebook.com/jellybellypolska

    Wkrótce dostępna będzie również oficjalna strona Jelly Belly w polskiej wersji językowej.

    ReplyDelete
  12. Jesteśmy oficjalnym dystrybutorem fasolek Jelly Belly w Polsce. Na dzień dzisiejszy dostępne są w sieciach sklepów Piotr i Paweł, Hubiz, 1minute oraz sklepie internetowym Top Candy.

    Wszystkiego dowiecie się na Naszej oficjalnej stronie na Facebooku:

    https://www.facebook.com/jellybellypolska

    Wkrótce dostępna będzie również oficjalna strona Jelly Belly w polskiej wersji językowej.

    ReplyDelete
  13. Gdzie mogę kupić takie pianki. TA kiedy z Ameryki. Babcia mi je wysylala jak byłam mala

    ReplyDelete
  14. Ja też u siebie opisałam trochę smakołyków amerykańskich. http://dziadowska.blogspot.com/2018/03/najlepsze-przekaski-i-sodycze.html

    ReplyDelete