Monday, December 23, 2013

If you could spend a day with me, you could see that I... - dzień ze mną ;)

17 grudnia - Gift Giving Day

Budzik dzwoni o 7:30 am i jak każdego ranka zdaję sobie sprawę z tego jakim jestem śpochem. Za każdym razem daję sobie kolejne 10 minut drzemki i dałabym się pokroić za choć trochę więcej ;) O 7:40 zwlekam się z łóżka i pierwsze kroki kieruję do łazienki, gdzie myję twarz zimną wodą i płynem, który ma taki sam skład jak Cetaphil, ale jest dużo tańszy (Cetaphil kosztuje jakieś $10, a ten $6, ale znam jeszcze tańszy zamiennik tego płynu) następnie zabieram się za mycie zębów.

Zamiennik Cetaphilu za ok. $6 do nabycia w Walmart.

Czyszcząc zęby jedną ręką idę do kuchni po to by zagotować w czajniku wodę na ulubioną herbatę cytrynowo-imbirową. Zwykle nie mam ochoty niczego rano przełknąć, więc szykuję sobie coś lekkiego - dziś padło na kaszkę mannę z mlekiem. Kaszkę zalewam mlekiem i wstawiam do mikrofalówki na 1.5 minuty.


Następnie idę spowrotem do łazienki, odkładam szczoteczkę do zębów, płuczę usta i wchodzę pod prysznic. Nic tak mnie nie budzi jak ciepła woda. Ciepła, nie zimna. Zimna mogłaby mnie co najwyżej wkurzyć, ale nie obudzić. Spod prysznica wychodzę po 20 minutach. Idę do garderoby i nie wiem co na siebie ubrać, choć ciuchów pełno... Hmm... chyba postawię na leggingsy... choć teoretycznie u mnie w szkole jest zakaz ich noszenia, ale ja założe długą koszulę albo tunikę, która zakrywa mi tyłek, więc nikt mi nic nie powie ;) Czas na makijaż, ale zanim go nałożę, wmasowuję w twarz Effaclar Duo od La Roche-Posay, który skutecznie chroni moją twarz przed niemiłymi niespodziankami w postaci wyprysków.


Makijaż jest w miarę prosty - Krem BB Beblesh Balm, jasny cień z paletki Inglot, jakiś nudziak pod brwi z Astor, kreska zrobiona czarnym cieniem Manhattan, rzęsy przeciągam maskarą Lash Blast Luxe, na usta kładę koloryzujący błyszczyk od Victoria's Secret i gotowe. Nie bawię się różami i bronzerami, bo ... zabrakło mi na to kilku minut ;) Czas tylko wysuszyć włosy i trochę je wyprostować. Nie, nie prostuję ich codziennie, zwykle wiążę je w tani niby koczek i mam spokój, ale dzisiaj jest wyjąkowy dzień w szkole, więc chcę wyglądać inaczej niż zwykle ;) Efekt końcowy? To ja ;)

Dzisiejszy dzień w szkole będzie raczej krótki, więc biorę tylko płynny lunch (który wystarcza mi w zupełności by nie czuć głodu) oraz banana. Zwykle w szkole kupuję jeszcze gorącą kawę z mlekiem i czestuję się darmową wodą.


Teraz muszę zabrać się jakoś z moim prezentem ;) Wczoraj losowaliśny w klasie ESL kto zostanie czyim Świętym Mikołajem i ja wyjęłam z pudełka karteczkę z imieniem dziewczyny z Filipin. Długo myślałam co jej podarować i wpadałam co chwilę na kilka pomysłów, ale znałyśmy się jednak bardzo krótko, bo dołączyła do klasy niedawno, więc był mały dylemat. Na wybór prezentu miałam jeden dzień (mieliśmy odbarowywać się w dzień klasowej Wigilii czyli 18 grudnia, ale jedna osoba miała być w ten dzień nieobecna, a bardzo chciała uczestniczyć w tzw. gift giving, więc zdecydowaliśmy, że zrobimy to dzień przed), ale w końcu udało mi się przypomnieć pewną rozmowę Filipinki z nauczycielką na podstawie której zdecydowałam co ode mnie dostanie :D


Wychodzę z domu jakieś 15 minut przed 9:00, żeby spokojnie zdążyć na zajęcia. Wchodzę do sali z moim prezentem i pierwsze słowa jakie słyszę od reszty grupy to "Oh my God!" ... Tak, wiem, pudło jest wielkie, ale to jedyne jakie miałam w domu i w jakie zmieściła się moja niespodzianka dla Filipinki. Odłożyłam swój pakunek w miejsce, gdzie stały już inne prezenty. Zanim jednak zabraliśmy się za obdarowywanie, musieliśmy napisać test ze słownictwa oraz gramatyki (gerunds and infinitives) czyli z materiału, który ćwiczyliśmy przez ostatnie dwa tygodnie.

Po teście zdecydowałam się wcielić w rolę Świętego Mikołaja i rozdałam pięknie zapakowane prezenty całej grupie. Wśród podarunków znalazły się ceramiczne kubeczki na poranną kawę, perfumy, portfele, przybory kuchenne jak np. rękawice i ręczniki, zapachowe świeczki i... pewnie jesteście ciekawi co ja podarowałam Filipince? Mój prezent był od serca, postanowiłam kreatywnie wyżyć się na... choince :D

Poniżej możecie zobaczyć proces tworzenia choinki 16-go grudnia.



Kupiłam małą choineczkę i srebrno-niebiesko-granatowe ozdoby oraz lampki w naturalnym kolorze, gdyż wydaje mi się, że takie najładniej oświetlają całe drzewko i sprawiają, że ozdoby na nim zawieszone pieknie się błyszczą. Gdybym kupiła ciemne, niebieskie lampki, mogłabym nie uzyskać takiego efektu. Ponad 3 godziny pracowałam nad dekorowaniem drzewka i ozdabianiem pudełka, w które je zapakowałam. Po wszystkim czułam sie naprawde 'artystycznie' spełniona ;) Pozostaje mi tylko wyjasnić dlaczego zdecydowałam się podarować tej dziewczynie choinkę... hmm... w zeszłym tygodniu rozmawialiśmy na forum klasy o świętach i o tym co kto dekoruje i w pewnym momencie nauczycielka zapytała Filipinkę czy ma już choinkę, na co dziewczyna odparła, że nie, przynajmniej na razie. Kiedy przypomniałam sobie o tej rozmowie już wiedziałam, że choinka jest dobrym pomysłem :) Moja obdarowana była zadowolona :D

Podczas dzisiejszych zajęć ESL opowiadaliśmy sobie nawzajem jak w naszych krajach obchodzone są Święta Bożego Narodzenia. Wygląda na to, że nawet osoby, które normalnie w swoich ojczyznach nie obchodzą tych Świąt (np. moja znajoma z grupy ESL - Tajka), po przyjeździe do USA zaczynają dekorować choinki, przygotowywać kolację Wigilijną i zamawiać przebranego Świętego Mikołaja dla swoich dzieci. Stąd też bierze się moje przekonanie, że Święta Bożego Narodzenia dla niektórych nie są już tak bardzo chrześcijańskim świętem religijnym, a po prostu elementem popkultury. Właściwie nie ma się czemu dziwić, że nawet niewierzący chcą aktywnie celebrować świąteczny czas, który tak przyjemnie osładza nam zimę. Nie ma nic przyjemniejszego niż ubieranie choinki, spędzanie czasu z rodziną, często nawet tą, której nie widzimy przez większość czasu w roku, obdarowywanie się prezentami i objadanie się pysznymi potrawami :)

Po powrocie do domu jednak nie mogłam pomarzyć o tym, żeby choć na chwilę usiąść. Spakowałam do torby kilka rzeczy, które musiałam wysłać i popędziłam na pocztę. W grudniu byłam na poczcie chyba co najmniej 5 razy, więc dziś dobrze znam już wszystkich pracowników, a jest ich aż 3 ;)


Wszystko wysłane, więc można jechać dalej. W samochodzie włączyłam radio i po chwili usłyszałam chyba najbardziej irytującą ze wszystkich możliwych piosenek świątecznych. Znacie 'Santa Baby'? Drażni mnie tekst tego utworu. Jak można do Świętego Mikołaja mówić 'baby, honey, cutie'? Mam wrażenie, że ta piosenka ma jakiś dziwny podtekst. Posłuchajcie sami:




Może moja interpretacja jest zła, ale wydaje mi się, że osoba śpiewająca myśli o Świętym Mikołaju jak o jakimś 'sugar daddy'... Na szczęście zanim zdążyłam sie wkurzyć wjechałam na parking pod PX (taki market dla żołnierzy). Oczywiście jak to ja, musiałam rozejrzeć się za promocjami i wyprzedażami, ale nic nie znalazłam. Wciąż czekam z ogromną nadzieją, że po świętach obniżki będą spore. Wróciłam do samochodu z innym, jeszcze tańszym zamiennikiem Cetaphilu (ten kosztuje nieco ponad $4, skład jest taki sam) oraz płynem do demakijażu z Neutrogeny.

Kolejnym przystankiem jest Commissary (kolejny market dla żołnierzy, ale głównie z artykułami spożywczymi). Muszę kupić kilka produktów by zrobić eksperymentalne zakąski z cykorią na jutrzejszą Wigilię w szkole ESL. Przy okazji pokażę Wam jedyne masło, które smakuje tak jak to z Polski (nie znalazłam jeszcze innego dobrego masła w USA, nawet organiczne mi nie smakuje). Niestety masło jest importowane z Niemiec i cena może powalić...


Tak, dobrze widzicie, stoi za $6.19 ... czuję się jak bym trzymała w rękach sztabkę złota, a nie kostkę masła ;)

Zakupy zrobione, czas wracać...

W aucie zapuściłam jeden z moich ulubionych świątecznych utworów:


Zanim wróciłam do domu, sprawdziłam jeszcze skrzynkę na listy, a tam? Kartka świąteczna z Seattle i z NYC! Dziękuję dziewczyny! :*

Zakupów nie ma dużo...


Nim jednak zabiorę się za przygotowywanie smakołyków na Wigilię, muszę coś zjeść. Do parowaru idą posolone świeże krewetki i kilka pokrojonych warzyw. Krewetki najlepiej mi smakują zanurzane w roztopionym maśle (podobne jak homary).


Zdecydowałam, że zakąski z cykorią zrobię rano przed wyjściem, bo nie wiem czy cykoria do rana nie zwiędnie. Teraz zajmę się wypiekaniem muffinek z miętową czekoladą. Uwielbiam muffinki, a na imprezie bozonarodzeniowej kilka dni temu rozeszły sie jak świeże bułeczki, więc postanowiłam upiec je też na grupową Wigilię.


Zapomniałabym pokazać Wam jaki prezent ja dziś dostałam od koleżanki z grupy ESL. Do samego końca nie miałam pojęcia kto wylosował moje imię, bo nikt się z tym nie zdradził :D

Dostałam kurteczkę i zegarek :)




Mój prezent był zapakowany w pudełko, które od razu przywłaszczyła sobie Mitusia :)

Czas na demakijaż. Płyn z Nutrogeny testuję pierwszy raz i przyznam, że działa całkiem dobrze. Może tuszu do rzęs nie zmywa całego za pierwszym razem, ale chyba żaden z moich poprzednich płynów, mleczek i olejków do demakijażu nie zmywał go od razu.


Mała kolacja - chleb wypieczony w domu (wypiekacz do chleba rządzi!), świeży szpinak z koperkiem i inną zieleniną, ostry sos Harissa, żółty ser, majonez (organiczny i najlepszy jaki do tej pory znalazłam - Spectrum), prażona cebulka, awokado, jedno kiwi i trochę orzechów.


Teraz tylko szybki prysznic, mycie zębów, skok w piżamę i lecę do łóżka by nałożyć na siebie jakiś balsam i nawilżający krem do twarzy. Nastawiam budzik na 7:00 am i biorę swojego Amazon Kindle w którym już czeka na mnie jedno z opowiadań Aleksandry Zajackowski - 'Sałatka po amerykańsku'... czytam tak długo aż zasnę ;)

21 comments:

  1. Ładna kobieta z Ciebie! :) i jaka szczupła, zazdroszczę :) pomysł na posta mi się bardzo spodobał.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję kochana za miłe słowa :* i bardzo się cieszę, że post się spodobał, bo pisząc go już się bałam, że Was pozanudzam ;)

      Delete
  2. Ale fajny post;-) A ser jak kupujesz to nie masz wrażenia, że to najbardziej drogocenny ser na świecie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zależy który ;) Importowany jest masakrycznie drogi, ale rzadko korzystam z tej półki, bo sery amerykanskie są całkiem spoko (kupuje zwykle organiczne) ;) Natomiast masło... nawet to organiczne jest jakieś dziwne... lepsze od normalnego amerykanskiego, ale wciaz nie to, czego chce. To maslo, ktore widzisz na zdjeciu jest najlepsze jakie do tej pory znalazlam i smakuje dokladnie tak jak polska Osełka. Czyli moje ulubione smarowidło :D

      Delete
  3. Świetny post ;-) Piękną choinkę zrobiłaś dla Filipinki , Ty również dostałas super prezent :) Kurteczka pasuje na Ciebie? jak się w niej czujesz? Kotunio słodki jak zawsze a Ty wyglądasz pięknie :* Tylko pozazdrościc Twojemu mężowi tak pięknej , naturalnej , mądrej Kobiety ;))) Wszystkiego co najpiękniejsze z okazji świąt i udanego Sylwestra :))) Dziękuję za ten wspaniały blog :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurtka na początku nie pasowała, bo koleżanka przyniosła S, ale pozniej wymienila na M i ta leżała już dobrze :) Co prawda nie mam koloru bordowego w szafie, ale z czyms ja na pewno zestawie :D

      Dziękuję (też w imieniu koteczki) za miłe słowa, jesteś kochana! :)

      Życzę Ci najcudowniejszych Świąt i mam nadzieję, że rok 2014 będzie lepszy od poprzednich lat :)

      Delete
  4. Ale dużo zdjęć :-) :-) Ja również powiedziałbym coś w tym stylu po zobaczeniu paczki :D
    A prezent bardzo fajny i megapomysłowy.
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :D Starałam się dać od siebie coś, co nie pójdzie do kosza na smieci czy na dno szuflady ;)

      Delete
  5. Słodki kituś :D mam też bb ze skin79 i uważam że lepszych kremów bb nie ma :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. dziekuje w imieniu kitusi :) ja odkad mam krem bb porzucilam wszystkie podklady ;)

      Delete
  6. Super relacja:)Mam ta sama herbate i majonez:)Co do masla to polecam irlandzkie kerrygold(kupilam w Safeway)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki, jak na nie trafie to na pewno sprobuje :D

      Delete
  7. widze, ze pieczesz chleb w maszynie. Co robisz z tym mieszadlem podczas pieczenia ? Wyciagasz wczesniej czy po upieczeniu - i wtedy zostawiasz dziure w chlebie ? Kiedys pieklam chleb wlasnie w maszynie ale do szlau doprowadzalo mnie wyciaganie mieszadla, a jak wyciagalam wczesniej, to chleb "siadal".

    ReplyDelete
    Replies
    1. akurat w przypadku mojego chleba to to mieszadło samo z niego wyskakuje jak ja przechylam forme do gory nogami zeby ten chleb wyskoczyl. Bywalo wczesniej, ze zostawal w chlebie, ale jakos mi to szczegolnie nie przeszkadzalo.

      Delete
    2. czy bedzie nietaktem jesli zapytam jaka masz maszyne ? Kiedys mialam Cusinart ale oddalam znajomej, bo mnie mieszadlo wkurzalo. Teraz myslalam o Zojirushi, ale jest dosc droga.

      Delete
    3. ja mam ta maszyne: http://www.amazon.com/Sunbeam-5891-2-Pound-Programmable-Breadmaker/dp/B00067REBU/ref=sr_1_6?ie=UTF8&qid=1388114444&sr=8-6&keywords=bread+machine

      Jedyna jej wada to to,ze żółknie podczas normanego uzytkowania, nawet jesli ją myję po kazdym pieczeniu chleba.

      Delete
  8. Super post, i jakie fajne łupy, w sensie kurtki, fajnie :) I te muffiny, ech..zrobiłaś mi apetyt, wesołych świąt :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pieczenie muffinkow to sama przyjemnosc. Sa bardzo szybkie, nie trzeba nic wałkowac nic wycinać czy ugniatać :D Skladniki sie wymiesza i mozna nalewac do foremek i piec, wiec polecam zrobic je na swieta :D

      Delete
  9. Czytam Twojego bloga już od dawna i postanowiłam dodać komentarz, bo już drugi raz widzę, że masz kubek do kawy jak ja :P żeby było jeszcze śmieszniej pewnie kupiłaś go w USA? Ja w Austrii, bo tu mieszkam. A co do Mitusi to bardzo podoba się mojemu Titowi :P też adoptowałam tu kota, tyle, ze jego historia była strasznie zła i smutna, szkoda o tym pisać, najwazniejsze, że teraz jest wszystko ok ma domek i choinkę! :) Ciepłych świąt i szczęśliwego Nowego Roku, Gosia :)

    ReplyDelete
  10. Czytam Twojego bloga już od dawna i postanowiłam dodać komentarz, bo już drugi raz widzę, że masz kubek do kawy jak ja :P żeby było jeszcze śmieszniej pewnie kupiłaś go w USA? Ja w Austrii, bo tu mieszkam. A co do Mitusi to bardzo podoba się mojemu Titowi :P też adoptowałam tu kota, tyle, ze jego historia była strasznie zła i smutna, szkoda o tym pisać, najwazniejsze, że teraz jest wszystko ok ma domek i choinkę! :) Ciepłych świąt i szczęśliwego Nowego Roku, Gosia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, żeby było jeszcze śmieszniej, to powiem Ci, że ten kubek kupiłam w Niemczech ;) w jednym z tańszych sklepów na stacji kolejowej.
      Mitusia pozdrawia Tita :D Cieszę się, że mimo złej przeszłości trafił w dobre ręce i już nigdy nie spotka go żadna krzywda! :)

      Dziekuję za życzenia i też życzę wszystkiego dobrego na Świeta i spełnienia marzeń w Nowym Roku! :D

      Delete