Thursday, March 8, 2012

Shopping in Boston

W Bostonie starałam się oszczędzać dolary na taksówkach ;) Czyli wszędzie tam, gdzie mogłam iść pieszo, szłam na własnych nogach. Taksówka która zabrała mnie z lotniska do hotelu odebrała mi chęć korzystania z tego środka transportu. Zastanawiałam się więc nad transportem publicznym, ale po chwili stwierdziłam, że więcej zobaczę i zrobię więcej dobrych zdjęć i filmików idąc. Także nóg nie oszczędzałam.

Jak już wcześniej wspominałam 18. lutego byłam na Skywalk Observatory w Prudential Tower, do którego była przyklejona galeria handlowa - Prudential Center.

Co tam kupiłam? Chyba najlepszą pamiątkę jaką można sobie przywieźć z Bostonu, bluza:



Kosztowała ok. 60$, ale warto było wydać tyle kasy. Bluza jest zrobiona z dobrego, przyjemnego w dotyku materiału, jest także ciepła i całkiem twarzowa :)

19. lutego 2012

Półgodzinny spacerek do CambridgeSide Galleria (po drugiej stronie rzeki Charles)

Zdjęcia z drogi:



















































































Nie wiedziałam w sumie czego się spodziewać po tej galerii, wiedziałam tylko tyle, że jest sporych rozmiarów. Nigdy nie nastawiam się zbyt pozytywnie na to, co zobaczę za drzwiami, a skupiam ogromną uwagę na wystrój wnętrza nie tylko samej galerii, ale też sklepów. Jako mieszkanka okolic Poznania, często zaglądam do Galerii Stary Browar i chyba nigdy jeszcze nie widziałam piękniejszego wnętrza. Od tej pory wszystkie galerie handlowe porównywane są to tejże poznańskiej chluby.

Jak już wspominałam, CambridgeSide Galleria była dość sporych rozmiarów: dwa piętra, parter i podziemia. Przypominało poznański Stary Browar, ale gra kolorystyczna nie była tak bardzo przemyślana jak tam. Natomiast bardzo podobał mi się sposób w jaki wystrojone były same sklepy. Sami zobaczcie:


















































Robiąc jakiekolwiek zakupy w USA - czy to kawa czy pączek, czy perfum czy bluzka, nauczyłam się jednego - NIGDY NIE WYRZUCAJ PARAGONU - na paragonie znajdują się kupony na następne zakupy, zniżki albo strona internetowa do ankiety, po której wypełnieniu dostajemy kod, który zapisujemy na paragonie i dostajemy np. darmowego pączka w Dunkin' Donuts przy zakupie kawy. A żeby nie być gołosłownym:



Czego jeszcze się nauczyłam? Tego, co już ktoś tutaj wspominał w komentarzach - że cena towaru na półce jest bez podatku, zatem o tym ile naprawdę kosztuje towar dowiadujemy się przy kasie... Przykład? Kupiłam okulary Calvina Kleina w sieci sklepów Marshalls, które miały przypiętą cenę: 19.99$... a przy kasie zapłaciłam za nie 21.24$

Poza tym... niemalże w każdym sklepie możemy trafić na prawdziwą okazję/promocję. Z czystej ciekawości zajrzałam do Victoria's Secret, aby pooglądać/nabyć jakąś fajną bieliznę. Nie wyszłam z bielizną, za to trafiłam na mgiełki do ciała, które w cenie detalicznej (12$) nie kusiły mnie tak bardzo, ale zaraz obok ujrzałam tabliczkę z informacją, że jeśli kupię 6 mgiełek, to zapłacę tylko 35$... pomyślałam: "Dlaczego nie? Najwyżej obdaruję mgiełkami żeńską część mojej rodziny". Nie wiedzieć czemu... przy kasie ekspedientka powiedziała, że mogę sobie wybrać jeszcze jedną mgiełkę w prezencie. Super!

A oto i one:



9 comments:

  1. :)Jeśli tak dalej pójdzie to będziesz musiała pomyśleć o nowych butach.Ja znalazłem na "ELI"
    (dla niewtajemniczonych uliczka, miejsce z tyłu domu zwykle obok kubłów na śmiecie)sprawny rower,który służył mi do czasu zakupu samochodu.

    ReplyDelete
  2. Na razie nie potrzebuję, mam pod dostatkiem (butów oczywiście) :D

    ReplyDelete
  3. :)Wracam do zdjęć dla mnie technicznie dobre, ale bez ludzi takie martwe.
    Może to specyfika miejsc,może pory,czasu dnia,może w Bostonie tak jest.

    ReplyDelete
  4. Poniekąd masz rację... jednak ja lubiłam wybierać momenty, kiedy nikt akurat nie przechodził... Dlaczego? Z prostej przyczyny, po prostu szanuję fakt, że niektórzy po prostu nie życzą sobie aby ich fotografować a i ja nie jestem na tyle bezpośrednia, żeby podejść do jakiegoś człowieka i zapytać czy mogę strzelić mu fotkę. Czekałam więc na momenty, gdzie miejsce trochę opustoszało, wtedy spokojnie, bez naruszania niczyjej prywatności mogłam trzaskać ile wlezie.

    Dziękuję za konstruktywny komentarz. Oby więcej takich! :)

    ReplyDelete
  5. co to są te różnokolorowe pudła na ulicy? hmm to jakies parkomaty bo zielonego pojecia nie mam ;[

    po tej Twojej bluzie naszla mnie ochotka aby kupic sobie bluze z napisem nyc ;]

    a ludzie? od dzis jak mi ktos powie o bostonie..to odpowiem: tak tak znam to miasto...tam nikt nie mieszka ;p

    ReplyDelete
  6. Te różnokolorowe pudła na ulicy, to pojemniki na gazety. Za niektóre płacisz a inne są za free :D

    a kup sobie bluzę, fajna pamiątka :D

    A nie widzisz, że ludzie są albo w galerii handlowej albo w samochodach? :D

    ReplyDelete
  7. :)Szukam herbacianej (nowej)strony zero,niema,coś jest nie tak.

    ReplyDelete
  8. Z tymi cenami to nie wiedziałam. W sumie - ciekawe czemu podają w netto a nie brutto?;)

    Wiesz co podoba mi się w twoich fotorelacjach? Są tak dokładne, że człowiek ma niemalże wrażenie,że sam tą trasę pokonuje:) Super:)

    - Małgosia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje. Staram sie tego bloga prowadzic jak najlepiej:D

      Delete