Sunday, June 24, 2012

Baseball Game - Baltimore Orioles vs. Washington Nationals

Wczoraj (w sobotę) miałam okazję zobaczyć swój pierwszy mecz baseballowy na stadionie. Mimo, iż sporty wolę uprawiać (o ile nie muszę z nikim konkurować), a nie podziwiać, to oglądanie tego meczu wśród innych kibiców było prawdziwą przyjemnością i niezapomnianym przeżyciem.

Jeśli kiedykolwiek oglądaliście film, w którym baseball pojawił się choćby przez krótką chwilę, to prawdopodobnie widzieliście to, co ja widziałam wczoraj przez cały wieczór ;) Baseball kojarzy mi się głównie z filmami w których gra Adam Sandler (który też z tego, co wiem jest jednym z największych fanów baseballu w Hollywood):

Zasad gry też, jak pewnie niektórzy z Was, nauczyłam się właśnie z amerykańskich filmów ;)

Mecz odbył się w Baltimore. Przed wyjazdem długo zastanawiałam się czy zabrać ze sobą Nikona czy Samsunga haha ;) W końcu padło na Samsunga, bo cyfrówka jest lżejsza, a wczoraj był tutaj niezły ukrop i nie miałam ochoty za dużo ze sobą dźwigać, także przepraszam za mniej ciekawą jakość zdjęć.

Wyjechaliśmy do Baltimore w miarę wcześnie, żeby mieć czas na spokojne zaparkowanie auta. Niestety nic to nie dało, bo w mieście korki. 


My wpakowaliśmy się w kolejkę za autobusem, więc nawet nie widzieliśmy jak długi jest korek przed nami. 



W końcu dotarliśmy do parkingu specjalnie przygotowanego dla kibiców. Cena zaparkowania samochodu - $10 ;)

Zdjęcie zrobiłam już w domu :P
Gdzieniegdzie widać już było przechadzające się tłumy fanów tutejszej drużyny baseballowej - Orioles, a można było ich rozpoznać po pomarańczowych koszulkach lub białych albo czarnych koszulach z pomarańczowymi akcentami i oczywiście napisem O's lub Orioles.




My udaliśmy się wprost po zabukowane wcześniej bilety...

To zdjęcie również zrobiłam po powrocie do domu :P

i już jesteśmy na stadionie...





Sam stadion robi wrażenie, jest wielki. Niektórzy już zajadają się hamburgerami i frytkami, a do tego popijają piwo lub inny napój gazowany, którego w USA nazywa się "sodą". Jest jeszcze wcześnie i stadion świeci pustkami, a w dodatku jesteśmy nie na swoich siedzeniach ;) więc zmywamy się, żeby zobaczyć co dzieje się wokół stadionu... A tam? Co ja "pacze"! Polish Sausage!!! ;)



 

I oczywiście, czym innym można zajadać się na meczu, jeśli nie HOT DOGAMI! ;) Nawet w kolejce po hot dogi można było oglądać mecz na umieszczonych po bokach plazmach (zdjęcie robiłam zanim rozpoczął się mecz, więc nic na nich jeszcze nie ma :P)


Zdobyliśmy też darmowe koszulki (oboje dostaliśmy XL - kę, więc moja służy mi jako piżama :D) :P za wypełnienie ankiety o samochodach, ale nie załozyliśmy ich na meczu, bo w czerni można było się tylko usmażyć przy 35 stopniach C:


 Wróciliśmy na stadion:







Patrol z powietrza, żeby syfu nie było :D


Jak widać na stadionie dominuje pomarańcz fanów Orioles. Czerwone koszulki nosili kibice Washington Nationals. My usiedliśmy dość niefortunnie pomiędzy kibicami Orioles i Nationals... więc bez wzgędu na to, która drużyna wygrywała z jednej strony słyszeliśmy "Yeah!" a z drugiej "Booo!" ;)


Tutaj widzimy maskotkę drużyny :D (pierwsza postać od prawej) Uprzedzając Wasze pytania - tak miała wentylację w kostiumie ;)



Przed meczem przyszedł czas na odśpiewanie hymnu - dlatego wszyscy wstajemy:









Zawodnik drużyny Washington Nationals



W przerwie i ja poszłam po hot dogi ;)

WANNA HOT DOG?







Telebim na którym podczas przerw można było zobaczyć różne zabawne sytuacje jak np. kibiców, którzy tańczyli w przebraniach lub bez, albo grali na skrzypcach czy robili inne dziwne rzeczy. Mnie się podobało! :D


A podczas meczów widzieliśmy tu wszystkie strajki, ałty, spisy zawodników itp.



Widać już chmury, zbliża się ciemność ;) Ale stadion jest dobrze oświetlony, więc szafa gra :D




Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć siatkę, która ma na celu zabezpieczenie kibiców przed uderzeniem z odbitej piłki. Amerykanie zdawali się nie przejmować ewentualnym urazem, więc kiedy piłka odbiła się w ich stronę - każdy aż wstawał z miejsca, żeby ją złapać ;) Nie ma to jak zdobyta suwenira po meczu :D




 Podobała mi się też muzyka, którą grali w przerwach ;) wtedy też możnabyło zobaczyć najwięcej roztańczonych kibiców ;)

 Mecz zakończył się zwycięstwem Washington Nationals...

13 comments:

  1. Zazdroszczę! Nam do tej pory nie udało się wybrać na żaden mecz;/ ale mam nadzieję, że tego lata uda nam się nadrobić zaległości :)


    p.s. Ciekawe, kiedy przy takiej ilości zdjęć skończy Ci się miejsce udostępnione przez bloggera:P

    ReplyDelete
  2. Ja już się nie mogę doczekać, kiedy znowu pójdziemy na mecz :D Polecam, polecam, polecam! ;)

    Jak skończy mi się miejsce na zdjęcia, to założę kolejnego bloga ;)

    ReplyDelete
  3. Replies
    1. Szczęśliwi czasu nie liczą :D Wydaje mi się że mecz trwał jakieś 2,5 - 3 h... coś koło tego...

      Delete
  4. Zazdroszczę! :D ja też chce iść na mecz !:)

    ReplyDelete
  5. Bardzo fajna relacja :), ale gdybym mogła zasugerowac coś - jako stały czytelnik wieelu blogów - wg mnie powinnaś bardziej selekcjonowac zdjęcia i dodawac ich mniej, bo kiedy jest tak dużo i większośc przedstawia to samo to się po prostu zjeżdża w dół nie przyglądając się im. Są bardzo fajne, ale troszkę ich za dużo...
    No i druga sugestia, ważniejsza - pisz częściej bo fajnie się czyta. pozdrowienia!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za radę i opinię o blogu :) Myślę, że da się zrobić :D
      Staram się pisać w miarę jak najczęściej ;) Niedługo będzie tego więcej, muszę tylko uporać się z przeprowadzką, która nastąpi za jakieś 3 miesiące

      Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

      Delete
  6. ALE mialas swietny dzien ! zazdroszcze:):) heh

    ReplyDelete
  7. Ogromnie przyjemnie się czyta Twojego bloga, no i tyle zdjęć (ja nie jestem za zmniejszaniem - dzięki tylu ujęciom naprawdę można wczuć się w klimat). ;) DZIĘKUJĘ, pisz dalej! :)

    Planujesz jakąś wycieczkę do Teksasu, może..? Gdzie się przeprowadzasz?

    Pozdrawiam i gratuluję spełniania marzeń. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję. Miło słyszeć, że się podoba :)

      Do Teksasu na razie się nie wybieram. Jak na razie w planach mamy Arizonę lub Kalifornię, a może oba stany się uda odwiedzić.

      Natomiast przeprowadzamy się do Północnej Karoliny wkrótce :)

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję :D

      Delete
  8. O, to też ciekawie! Szczególnie Kalifornia. :) W takim razie czekam z niecierpliwością na dalsze relacje. :)

    ReplyDelete
  9. Ja bardzo lubię tą ilość zdjęć. Dzięki nim mam wrażenie, jakbym byłam tam na miejscu. Co do samego meczu, to wydaje mi się, że mecze te są rodzinnymi widowiskami sportowymi. W każdym bądź razie patrząc na zdjęcia z aren, nie odbiera się wrażenie, że gdzieś pomiędzy grupa "kiboli" siedzi.
    - Małgosia

    ReplyDelete