Friday, February 8, 2013

Arizona trip (February 1, 2013) - Sea Life Aquarium & Shopping Mall

Wczorajszego dnia zasnęłam dość szybko i wczesną porą. Zmiana czasu i przemęczenie dały o sobie znać. Dziś jednak obudziłam się już około godziny 3:00, bo mojemu żołądkowi przypomniało się o śniadaniu. Trochę za wcześnie, bo hotelowy buffet był otwarty dla gości dopiero od godziny 6:00 a.m. Hotel niestety nie miał mini baru z którego w razie takich sytuacji można skorzystać, nie miał też wody w butelkach, co przyznam, że rzadko się zdarza. Na szczęście jestem osobą, która dobrze przygotowuje się na różne ewentualności i miałam ze sobą kilka chlebków bananowych, które kiedyś już pokazywałam Wam na blogu w kulinarnych ulubieńcach. Chwyciłam więc za jeden taki chlebek, żeby uspokoić ssanie w żołądku i poszłam pod prysznic. Następnie zajęłam się suszeniem i prostowaniem włosów, ogarnęłam też bałagan, który zrobiliśmy wczoraj na szybko wyrzucając nasze rzeczy z torby, bo zmęczenie nie pozwalało nam na nic więcej jak tylko toaletę i sen. Ubrania powiesiłam w szafie, a przybory toaletowe poukładałam na półkach w łazience. Znalazło się też miejsce dla mojej kolorówki, bo pokój hotelowy był wyposażony w małą toaletkę, która stała przy oknie w sypialni. Wyjrzałam przez okno, niby ciemno i buro, ale niebo czyste, więc będzie słonecznie!


5:30 a.m. jestem gotowa do wyjścia, ale zostało jeszcze pół godziny do otwarcia buffetu. Zabiłam więc czas czytając jakiegoś bloga i w międzyczasie obudziłam męża, który zwykle śpi krócej ode mnie, a dziś o dziwo, to jego zmuliło na amen. Może po prostu ja się za bardzo ekscytuję nowym miejscem, co nie pozwala mi spać zbyt długo? 

Nawet sobie fotę strzeliłam do lustra :P

W końcu śniadanie!


 Już trochę stęskniłam się za boczkiem. Dawno nie jadłam go na śniadanie. 


Po śniadaniu mój mąż zapytał:
"So what plans do you have for today?"
ja: "Either Botanical Garden or Sea Life Aquarium"
"So... which one?"
ja: "No clue..."
"Well, if you don't decide, I'm gonna go back to bed. Hurry, hurry!"
ja: "Ok, let's go see some sharks."

Ruszyliśmy więc w stronę Sea Life Aquarium :)

Hotel

Okolica hotelu
Okolica hotelu
Hotel
Jedziemy!

 Jesteśmy na miejscu. Okazuje się, że oceanarium mieści się w centrum handlowym.








Ja i rekin



Jedno z powyższych zdjęć pokazuje jak wyglądałabym w paszczy Megalodona ;)

Kiedy zobaczyłam, że konik morski na zdjęciu powyżej pływa wśród jakichś małych stworzonek, pomyślałam, że możę to jego potomstwo ;), ale później podszedł pracownik oceanarium, który poinformował nas, żę koniki właśnie zostały nakarmoine. Później nagrałam krótki filmik jak połyka to małe, żyjące pożywienie.



Podobały mi się kształty niektórych zbiorników. Ten poniżej był taki walcowaty z kulą wewnątrz, do której można było wsadzić głowę, albo wejść, jeśli jest się wystarczająco małym, jak ten delikwent na zdjęciu :D



A tu taki bajer wyświetlony na podłodze. Szczególnie podoba się dzieciakom, bo kiedy na niego wchodziły, wyglądało to tak jakby "woda" zaczęła się ruszać i zmieniać kolor.


Było to najmniejsze oceanarium w jakim byliśmy, dlatego nie mam zbyt wielu zdjęć. Nakręciłam za to kilka filmików.

Po wyjściu z oceanarium poszliśmy zwiedzić trochę centrum handlowe, gdzie znaleźliśmy sklep zoologiczny, a w nim:







Nie wiem co myśleć na temat sklepów zoologicznych tego typu. Nie podoba mi się fakt, że zwierzaki wystawione są na światło w tych swoich przyciasnych klateczkach. Niektóre nie wyglądały na szczęśliwe. Mam tylko nadzieję, że pochodzą one z dobrych, legalnych hodowli, gdzie zwierzaki traktuje się humanitarnie.

Przeszliśmy się też do Rossa i Marshallsa, ale wizyta w tych sklepach trwała może z 10 minut, bo sklepy te były ogromne, z ogromnym i dużo ciekawszym asortymentem niż w sklepach tego typu w Fayetteville, NC. Gdybym się wkręciła w przebieranie, to żadne siły by mnie stamtąd nie wyciągnęły :D

To by było na tyle z naszej wycieczki do Sea Life Aquarium. Wybiła godzina 12:30 p.m. - czas zapakować się w samochód i ruszyć dalej w drogę. Przed nami wizyta w domu 94-letniego dziadka mojego męża, który już nie może się doczekać kiedy mnie pozna :)

T.B.C.

15 comments:

  1. Rewelacja!
    Piekne zdjecia :)
    Zazdroszcze ciepelka arizonowego. W Kalifornii przyszla zima. Burza od rana i grad wielkosci ziarenek ryzu (wszyscy powychodzili z ajfonami robic zdjecia ;)
    Uwielbiam akwaria. W moim miescie tez jest jedno. Bylam kilka razy i zawsze mi malo :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. W tej arizonie to tylko pozornie bylo cieplo - jakies 23-5 stopni C, ja lubie temperatury zaczynajace sie od 30 do 35 C :D

      Delete
  2. Też mi zawsze szkoda tych zwierzaczków w sklepach na sprzedaż.
    A ty się nie denerwujesz przed spotkaniem ze starszym panem:)?

    ReplyDelete
    Replies
    1. raczej nie. troche sie zestresowalam dopiero kiedy wychodzilam z samochodu pod dom starszego pana, ale pozniej luzy :D

      Delete
  3. Tez nie lubię tych sklepów ze zwierzakami. Bo najchętniej bym je wszystkie natychmiast kupił! Żal mi jak one tam smutno patrzą na ludzi jakby z wyrzutem ze jeszcze nikt ich nie kupił.

    P.S. Nie mogę sie doczekać Twoich wrażeń z Wielkiego Kanionu!

    ReplyDelete
    Replies
    1. tez bym je wszystkie kupila :( co do jednego... takie mialy smutne minki, szczegolnie te, ktore w tym pet condo siedzialy samotnie

      Delete
  4. Nie lubię takich zoologicznych. Biedne zwierzęta są niedopieszczone. Myślę, że szczególnie nie podoba się to kotom.

    ReplyDelete
  5. No to miałaś "poranek z fauną":) Piękne te koniki i rybki. Można je godzinami obserwować... Miłej wizyty u dziadka :)
    Nika

    ReplyDelete
    Replies
    1. dziekuje :D gdyby czas mnie nie cisnal to pewnie pol dnia bym siedziala w takim oceanarium :D

      Delete
  6. Nie lubię sklepów zoologicznych tego typu. Tutaj ostatnio pracownicy schroniska byli w sklepie i oferowali zwierzęta do adopcji. Biedne, często wyglądające na konkretne rasy. Mieliśmy kupić naszemu psu chyba jedzenie, ale się popłakałam i musiałam stamtąd wyjść, bo najchętniej bym je wszystkie wzięła ze sobą do nie naszego domu, w którym już teraz są 3 psy (w tym jeden nasz ;)).
    A teraz pytanie kompletnie nie na temat - widzę, że jesteś bardzo szczupła i chciałam się zapytać gdzie kupujesz ubrania :) Ja musiałam kupić ostatnio strój wyjściowy (marynarka, spódnica i cała reszta, bo wszystko jeszcze w Polsce leży) i o ile z bluzką problemów nie było, to marynarka i spódnica tylko w Dillard's i marynarka rozmiar 00! No aż tak szczupła nie jestem, a jednak... Mam olbrzymie problemy. A wiadomo, że ceny w Dillard's są porażające bo oczywiście na promocję nie trafiłam :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja sie obkupuje w ciuchy w sklepach mlodziezowych Forever 21, Pac Sun, H&M, zamawiam tez na asos.com (darmowa wysylka), romwe.com (darmowa wysylka), czasem cos zgarne w Marshalls, TJ Maxx albo Ross, tylko tam trzeba miec czas na szperanie i szukanie :)

      Delete
    2. Dzięki :) H&M tu nie widziałam, Pac Sun też, ale może ten drugi po prostu nie wpadł mi w oko. Ja ostatnio ubrałam się na młodzieżowym dziale w Sears i JCPenny ale niestety eleganckiego stroju, który by pasował do wyglądu mojego męża już nie mieli. W Ross kupiłam tylko drewnianą łyżkę do wyrobu chleba :D Jakoś nie mam cierpliwości do takich sklepów, a po polskim TK Max nie mam odwagi kupować nic w takich sklepach (dwie pary spodni nie wytrzymały nawet pół roku).

      Delete
  7. Zazdroszcze wycieczki, zdjęcia super.

    ReplyDelete
  8. Ależ tam pięknie,słońce,palmy i śliczne widoki. Nie to co u mnie- szaro,buro i zimno...;)

    ReplyDelete
  9. Zawsze chciałem iść do akwarium Sea Arizona życia. Mój brat mieszka w Mesa Arizonie i on bierze jego dzieci się do akwarium, all of tej czasie. Kupiłem go i jego dzieci przechodzi z http://www.pogopass.com/en/phoenix/ Internecie, ponieważ daje im darmowe bilety do akwarium Sea Arizona życia. Cieszę się, że masz czas zabawy i choć jestem sposób zazdrosny.

    ReplyDelete