Friday, January 17, 2014

Powrót z wycieczki ;)

Zacznę od d... strony, czyli od końca, bo tak mi wygodniej. Wróciłam właśnie z mojej krótkiej wycieczki do Nowego Jorku. A ponieważ czeka mnie niezły bajzel do sprzątania i przy tym mam obolałą głowę, to postanowiłam coś tutaj naskrobać, bo póki co nie mam ochoty ruszyć się z łóżka.

Odespałam loty samolotami i przesiadki, odespałam też Nowy Jork, bo tak jak w Północnej Karolinie trzy dni mogą się czasem wlec w nieskończoność, szczególnie kiedy na coś się czeka, tak w Nowym Jorku 3 dni to jak pstryknięcie palcami. Mam wrażenie jakbym się teleportowała... tak szybko minął mój czas w Wielkim Mieście.

Pojechałam dzisiaj o 8 rano odebrać kotkę z hotelu. Kiedy weszłam do środka od razu wiedzieli po jakiego kociaka przyszłam. Już mnie tam trochę znają, bo kiedy kocia chorowała pojawiałam się w klinice dość często. Zapłaciłam za jej pobyt równe 66 dolarów - była tam 4 noce, i czekałam aż przyniosą mi moją podopieczną w transporterze. Czekałam i czekałam oglądając zdjęcia innych pacjentów kliniki, aż w końcu usłyszałam otwierające się drzwi i głos dziewczyny sprawującej opiekę nad przebywającymi w hotelu zwierzakami. 

- "Could you help me get her out 'cause she doesn't want to cooperate..."

 "Mitka nie chce jechać do domu?" pomyślałam. Wchodzę do pomieszczenia z klatkami dla kotów, podchodzimy z opiekunką do klatki Mitusi. Opiekunka wkłada rękę do środka, a moja kocia syczy i próbuje ją ugryźć. Podchodzę więc do klatki i wkładam ręce do środka, Mitka aż miauknęła z radości i przestała być agresywna. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. 

- "Was she always like that?" pytam opiekunki.

- "No, she was really sweet."

- "Did you try to brush her?" pytam, bo wiem, że Mitka to uwielbia i nawet przyniosłam ze sobą szczotkę dla niej kiedy zostawiałam ją w hotelu.

- "Yes, she loved it"

Mam wrażenie, że opiekunka mnie okłamała. Po powrocie do domu przyjrzałam się uważnie szczotce, którą bardzo dokłądnie oczyściłam z kociej sierści i umyłam pod kranem. W szczotce zostały tylko śladowe ilości kłaczków, których nie udało mi się usunąć. Były też pofalowane po tym jak umyłam szczotkę i taką oddałam z Mitusią do hotelu. Kiedy jednak spojrzałam na szczotkę po odebraniu kotki wyglądała ona na nieużywaną. Te kilka pofalowanych kłaczków zostało i nie przybyło żadnych nowych. Myślę, że albo używała innej szczotki do czesania, albo mnie po prostu oszukała... ale to chyba nie koniec. Nie chce mi się wierzyć, że moja kocia była słodka przez resztę dni, a tylko ostatniego dnia stała się agresywna. Ona nie lubi obcych i np. oswajanie się z moją znajomą, która gościła w moim domu przez tydzień zajęło kotce 3 dni. Dopiero po tych kilku dniach Mitusia zaczęła podchodzić do niej i ocierać się o jej nogi.

Chciałabym wierzyć babce, która opiekowała się Mitusią, ale jakoś jest mi trudno.

Kocia jest już w domu i wydaje się być z tego powodu niesamowicie szczęśliwa. Kiedy wypuściłam ją z transportera od razu pobiegła obwąchać każdy kąt głośno przy tym miaucząc. Teraz chodzi za mną z podniesioną kitą i nie odstępuje na krok. Nawet do łazienki nie mogę wejść bez kota. Moje małe ukochane stworzenie - dzięki niej każdy powrót z podróży jest radością :)

1.P.S. Chciałam Was przeprosić za to, że w kilku moich ostatnich postach nie działają fotki. Muszę to jakoś naprawić, ale nie w tym tygodniu.

2.P.S. Oczywiście całą wycieczkę opiszę w kilku następnych postach.

6 comments:

  1. Nie mogę się doczekać opowieści!:) Tak jak nie mogę sie doczekać, kiedy w końcu się tam wybiorę;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja rowniez nie moge sie doczekac az sie tam znow wybiore :D

      Delete
  2. aaaaaaaaaaa...jaka cudna kartka na mnie w skrzynce czekała! dziękuję baaaardzo! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie ma za co :D Jestem naprawde szczesliwa, ze Ci sie spodobala :D :*

      Delete
  3. ta muzyczka...no genialne karteczki macie w USA, u nas nic się nie zmieniło pod tym względem i jest tylko coś w rodzaju melodyjki happy birthday albo się po prostu nie spotkałam jeszcze

    ReplyDelete
  4. Po 2tygodniowym powrocie z urlopu moja kotka także chodziła za mną z kąta w kąt, trwało to dość długo, wielokrotnie się o nią potykałam :)

    ReplyDelete