Sunday, October 7, 2012

New York City trip (day 2) - Part 3. "May we never forget"

Tak pamiętam ten dzień. Miałam wtedy 12 lat, siedziałam sobie w pokoiku w skupieniu zajęta swoimi małymi sprawami, kiedy nagle zawołał mnie tata. Weszłam do sąsiedniego pomieszczenia, w którym moi rodzice jakby osłupieni patrzyli na ekran telewizora. Zobaczyłam dwie płonące wieże, gęsty, czarny dym unoszący się nad Manhattanem, a później płaczących, zszokowanych, zdezorientowanych ludzi na ulicach wielkiego miasta.
- "Co się stało?" - zapytałam, 
- "W obie wieże uderzyły samoloty" - usłyszałam w odpowiedzi. 
Wtedy na ekranie ukazał się chyba jeszcze smutniejszy obraz...
- "W tym wieżowcu wciąż są ludzie, machają z okien, żeby ktoś ich zauważył, czekają na pomoc"
bo to znaczyło, że ich horror wciąż trwa... oni wciąż nie wiedzą, czy zostaną uratowani... Czekają na pomoc, która może nigdy nie nadejść... Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co czuje się w takiej sytuacji i co czuły rodziny osób uwięzionych na piętrach ponad płonącymi samolotami.

9/11 MEMORIAL

Bardzo mi zależało, żeby tutaj przyjść. Bardziej niż na Statui, bardziej niż na Empire State Building, dlatego, że zarówno ja jak i mąż byliśmy świadkami tego wydarzenia, nawet jeśli widzieliśmy je tylko z ekranów naszych telewizorów, nawet jeśli tylko czytaliśmy o nim w gazetach, w internecie. To wszystko działo się za naszego życia. Chyba nie znam osoby, która nie wiedziałaby nic o zamachu terrorystycznym na World Trade Center. Minęło 11 lat, a my pamietamy i będziemy pamiętać, bo to, co stało się na Ground Zero 11 września 2001 roku, trwale zapisało się nie tylko w historii USA.

Przypomnijmy sobie kilka faktów...

11 września 2001, 8:46 AM (EST) American Airlines Flight 11 uderza w północną wieżę WTC. Nieco ponad kwadrans później, o 9:03 AM drugi samolot linii lotniczych United Airlines Flight 175 uderza w wieżę południową WTC. 9:37 AM (Arlington County, Virginia) kolejny samolot American Airlines Flight 77 uderza w Pentagon. 10:03 AM Czwarty samolot United Airlines Flight 93, który ponoć miał uderzyć w Biały Dom lub Kapitol, robija się na bezludnym terenie niedaleko Shanksville w stanie Pennsylwania.

Nie wiem czy kiedykolwiek dane mi będzie zobaczyć Pentagon... Możliwe, że nigdy. Cieszę się jednak, że mogłam przyjść tu, na Ground Zero i w ciszy pomyśleć o tym, co się tutaj działo 11 lat temu...


Najpierw udaliśmy się do muzeum, w którym zgromadzone zostały szczątki budynków, zdjęcia jak i spis ofiar, czasem zdjęcia ich rodzin, pamiątki, które zostawili ich bliscy...



klucze z wybitymi inicjałami WTC...


Kawałki szyby, marmur z lobby, broń...



A tutaj pomieszczenie, w którym niełatwo przebywać. Dość ciężka atmosfera, w tle smutna, żeby nie powiedzieć przygnębiająca muzyka... Jednak tutaj zatrzymałam się na dłużej, żeby popatrzeć na twarze tych ludzi, żeby pomyśleć o ich rodzinach, o tym jakie wiedli życie zanim odeszli. Widziałam twarze strażaków, policjantów, pracowników WTC, studentów... Jednak zdjęcie, które najbardziej chwytało za serce, przedstawiało młodego mężczyznę z ok. rocznym dzieckiem na rękach... Jeśli to zdjęcie zostało zrobione tuż przed zamachem, to dziecko najprawdopodobniej ma teraz 12 lat i prawdopodobnie tatę zna tylko z fotografii i opowieści rodziny...


Banknot dwudolarowy przypomniał mi o moim tacie. Wspomniałam już, że mój tata jest numizmatykiem i chętnie gromadzi w swojej kolekcji rzadziej pojawiające się monety lub banknoty. Powiedział mi przed wyjazdem do Stanów, że bardzo by się cieszył, gdybym mogła zdobyć dla niego banknot dwudolarowy, którego swoją drogą, jeszcze mi nigdy w sklepie nie wydano.



Widzicie chusteczki na ławkach? Zastanówcie się ile osób z rodzin ofiar przychodzi do tego miejsca w rocznicę zamachu po to, żeby uczcić pamięć o swoich bliskich i jak wielu z nich przeżywa ten dzień na nowo, jak wielu z nich wciąż płacze... Omal sama się nie popłakałam na widok tych zdjęć i ławek z chusteczkami...







Łańcuchy z papierowych żurawii. Takie origami ma właściwie kilka znaczeń... Żuraw origami symbolizuje szczęście i długie życie, podarowany komuś może też oznaczać przyjaźń...



A to tablica w muzeum, na której przypięte zostały różne treści napisane przez osoby dorosłe, młodzież i dzieci, gdzie każdy dzielił się swymi przemyśleniami oraz tym jak 9/11 zmieniło ich życie i sposób myślenia. Znalazła się tam także kartka z Polski...







Po zwiedzeniu muzeum, wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się w stronę 9/11 Memorial


Czekała nas raczej niedługa kolejka + sprawdzenie bezpieczeństwa (jak na lotnisku, przed odlotem ;)

Kiedyś stały tutaj dwie wieże WTC, a tak to miejsce wygląda dziś:


W miejscu fundamentów wieży północnej jak i południowej powstały dwie fontanny...



albo wodospady?



Czy może baseny?


Na płytach okalających oba baseny wygrawerowane są imiona i nazwiska ofiar zamachu



Szum wodospadów sprzyja kontemplacji, wyciszeniu się... Patrzenie na wodę uspokaja, pozwala zdystansować się i na chwilę zapomnieć o zewnętrznym chaosie, życiu w biegu i hałasie na ruchliwych nowojoskich ulicach...






Jednak gdyby rodzina miała problem z odnalezieniem imienia swojego zmarłego bliskiego na płycie fontanny, może ona skorzystać z pomocy tego komputera. Kiedy wpiszemy nazwisko osoby, której szukamy, komputer pomaga nam dokładnie zlokalizować, gdzie dane nazwisko zostało umieszczone.


Plac budowy wokół basenów. Trwa odbudowywanie wież World Trade Center już z nowym designem. Z tego, co słyszałam, prace mają zostać zakończone przed rokiem 2014...






9/11 Memorial to miejsce sprzyjające spokojnemu oddaniu się zadumie i refleksji. Rodziny ofiar jak i ich przyjaciele, znajomi i wszyscy inni pośredni czy bezpośredni świadkowie tamtych wydarzeń mogą przyjść tutaj i w ciszy pomyśleć o swoich bliskich, nie tylko tych, którzy zginęli, ale także o tych bliskich osobach, które teraz są gdzieś daleko od nas. W tym miejscu można zapomnieć o wszystkich turystach i zwiedzających dookoła nas, czasem ma się wrażenie, że czas się zatrzymał...


Czasem chciałoby się zostać w takim miejscu przez kilka godzin, może nawet cały dzeń, ale czas mija nieubłaganie, a my mamy kolejne plany do zrealizowania... musieliśmy więc opuścić Memorial powrócić na ulice Manhattanu i ruszyć w dalszą drogę...





















Może darujmy sobie rozstrzyganie teorii spiskowych. Samolot czy bomba czy jednak samolot...Przez kogo zaplanowane i dlaczego... Cokolwiek byśmy nie udowodnili, nic już nie wróci życia tym, którzy odeszli. A może tak naprawdę nie chcielibyśmy poznać całej prawdy...

7 comments:

  1. Baseny to tzw reflecting pools, mają pełnić tę samą rolę jak te w Waszyngtonie, czyli odbijać niebo i okalające zabytki/budynki.

    ReplyDelete
  2. Świetne zdjęcia, dzięki którym przypomniałam sobie czasy, kiedy dane mi było mieszkać w NY. Miasto jest fantastyczne pod każdym względem i przyciąga jakąś dziwną, trudną do opisania energią. Jak już raz się tam pojedzie, to chce się wracać ciągle... Ach, rozmarzyłam się ;)

    A co banknotu dwudolarowego, to miałam taki i nosiłam jako talizman w portfelu, aż kilka osób powiedziało mi, iż przynosi pecha, a więc się go pozbyłam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. OOO, jak dlugo mieszkalas w NYC? Ja chce sie tam przeprowadzic kiedys :D i pomieszkac chocby z rok :D

      Delete
  3. Bardzo podoba mi się pomysł na zagospodarowanie przestrzeni po zdetonowanych budynkach :) Tez nie wiem jak to nazwać. :P Sama nie wiem czy jakbym była w miejscu pamięci tych ofiar to czy bym się nie popłakała?

    ReplyDelete
  4. Ja też pamiętam jak wróciłam z liceum i włączyłam telewizor a tam płonęły dwie wierze. Razem z mamą siedziałam wpatrzona w telewizor, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę, że to nie film. Chociaż Nowego Jorku nie lubię to na pewno to miejsce muszę odwiedzić i oddać cześć tym, co polegli.

    ReplyDelete
  5. Bardzo Ci zazdroszczę tej wyprawy - może i mi kiedyś będzie dane odwiedzić to miejsce!

    ReplyDelete
  6. Bardzo smutne miejsce, ja chyba jednak nie odwazylabym sie pojsc w miejsce gdzie staly 2 wieze, prawdopodobnie skonczyloby sie to placzem...

    pozdrawiam

    ReplyDelete